Pandemia nie obeszła się z kulturą dobrze. Przez pół roku kina i teatry pozostawały zamknięte dla widzów. Przerwano plany filmowe. Artyści byli skazani na cztery ściany własnych mieszkań i kamerkę wideo. Wielu twórców nie mogło dokończyć swoich projektów albo zostali już z gotowymi produkcjami, których jednak nie mieli komu pokazać. „Bliscy” Grzegorza Jaroszuka leżą w szufladzie od wielu miesięcy. Po festiwalowej, online’owej premierze na Nowych Horyzontach na półkę trafiły „Proste sprawy” Grzegorza Zaricznego. „Sweat” Magnusa von Horna zamiast hucznego pokazu przy Croisette dostał tylko znak jakości canneńskiej imprezy.
A jednak na horyzoncie pojawiła się fascynująca grupa młodych aktorów, którym na przekór zarazie udało się przedrzeć do świadomości widzów. To dojrzali artyści, z szerokim spektrum możliwości. Ale również świadomi społecznie ludzie, pewni tego, w jakiej Polsce chcą żyć. Nic dziwnego, że obraz ich pokolenia, który tworzą na ekranie, jest tak interesujący.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.