Rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 skłoniła rządy licznych krajów do wprowadzenia restrykcji, które mają doprowadzić do ograniczenia kontaktów ludzkich i tym samym spadku liczby zakażeń koronawirusem. W prowincji Quebec w Kandzie od soboty obowiązuje godzina policyjna od 20 do 5 rano. W tym czasie nie można wychodzić z domów, poza kilkoma wyjątkami. „Przepustkę” stanowią m.in. psy, które można wyprowadzać.
Z tej furtki postanowiła skorzystać pewna kobieta, która po godz. 21 wyszła na spacer. Na smyczy prowadziła jednak nie czworonoga, ale... swojego partnera. Nie umknęło to uwadze policjantów, którzy postanowili przyjrzeć się niecodziennej sytuacji. Kobieta jak gdyby nigdy nic wytłumaczyła funkcjonariuszom, że „wyprowadza psa”.
Mandat za udawanie psa
Nie wnikając w to, kto jest kim w relacji spotkanej pary, patrol stwierdził, że na końcu smyczy jest z całą pewnością człowiek, nie pies. Spacer kosztował „pomysłową” parę po 1546 dolarów kanadyjskich. W ciągu pierwszego weekendu obowiązywania obostrzeń policja z prowincji Quebec wystawiła około 750 mandatów za złamanie covidowych nakazów.
W Kanadzie zanotowano dotychczas blisko 670 tys. przypadków koronawirusa. W ostatnim czasie notowany jest wzrost liczby zakażeń, co skłoniło władze do zaostrzenia restrykcji.