Te słowa były odbiły się bardzo szerokim echem. „W tym roku nikt nie dostanie ode mnie prezentu, bo jestem bankrutem” – powiedział Lech Wałęsa w rozmowie z Polsatem. O rzekome bankructwo zapytaliśmy w naszej rozmowie z byłym prezydentem, a wyjaśnienia okazały się nie mniej zaskakujące niż samo wyznanie. Jak tłumaczy dziś swoje słowa Wałęsa?
„Przyzwyczaiłem się do większych pieniędzy, bo jeździłem i dorabiałem. Mam dużą rodzinę, mogłem na wiele rzeczy pozwalać rodzinie i sobie, a teraz to się zakończyło. Nie gromadziłem środków, bo jestem idealistą, a nie materialistą. Teraz z kolei mi brakuje, a co jakiś czas słyszę od żony piosenkę:”daj mi, daj mi”, a ja nie mam skąd (śmiech)” – usłyszeliśmy w Gdańsku od opozycyjnej legendy, a takie słowa budzą konkretne skojarzenie. – Był pan jak bohater filmu „Sztos”, który powiedział: „ja nie kolekcjonuję pieniędzy, ja żyję” – padło stwierdzenie.
– Tak. Ja taki byłem, a teraz nie mam co wydawać – przyznał Lech Wałęsa. Cała rozmowa z byłym prezydentem już w najnowszym wydaniu magazynu "Wprost". W niej m.in. wątek szczepień celebrytów, pomoc dla Zbigniewa Stonogi i działalność Wałęsy w social mediach.
Czytaj też:
Wałęsa dla „Wprost”: „Przyzwyczaiłem się do większych pieniędzy. Teraz nie mam co wydawać”
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.