Co wtorek odbywa się posiedzenie Rady Ministrów. To z 2 lutego było jednak nietypowe, bo trwało około trzy godziny, a w dodatku przebiegało w bardzo burzliwej atmosferze. Co więcej, zabrakło na nim wicepremiera ds. bezpieczeństwa, czyli prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, który wszedł do rządu, by mieć nie tylko lepszy ogląd sytuacji, ale też trzymać w ryzach zwaśnionych polityków.
Czytaj też:
Wiceminister sprawiedliwości dla „Wprost”: Broniłbym LGBT przed Facebookiem
Kością niezgody okazała się uchwała dotycząca polityki energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040), która – według naszych rozmówców – trafiła do porządku obrad w poniedziałek, 1 lutego późnym wieczorem.
– Wyglądało to tak, że premier Morawiecki chce jak najszybciej to przyjąć, tak żeby wszystkich po równo obarczyć za to odpowiedzialnością – mówi „Wprost” ważny polityk Solidarnej Polski.
Próby zdjęcia uchwały z porządku obrad okazały się nieskuteczne, więc ostatecznie została ona przyjęta, choć zdania odrębne zgłosili koalicjanci PiS z Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i Michał Wójcik.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.