Głos zabrały dziennikarki i dziennikarze, pisarki i pisarze, publicystki i publicyści, wzburzeni rodzice i internauci odczuwający potrzebę pałania świętym gniewem. Wszyscy tak samo oburzeni. Na słowa, które nie padły.
Czytaj też:
Przemysław Czarnek deklaruje: Zrzucę pięć kilogramów
– Chcemy uruchomić dodatkowe, pozalekcyjne zajęcia SKS. Część z tych zajęć jest już uruchomiona przez Ministerstwo Sportu, ale chcemy dołożyć jeszcze dodatkowe zajęcia. Zwłaszcza skierowane do dziewcząt, bo tu jest większy problem. W tych zajęciach pozalekcyjnych częściej biorą udział chłopcy, a do dziewcząt chcemy skierować taki szczególny program – tak brzmi sporny fragment wypowiedzi Przemysława Czarnka dla TVP Info z 3 lutego br. Minister edukacji – niezbyt precyzyjnie, to fakt – tłumaczył, że chciałby takiego uatrakcyjnienia dodatkowych zajęć w ramach szkolnych klubów sportowych (reaktywowanych przez byłego ministra sportu Witolda Bańkę), by te skuteczniej przyciągały małoletnią, żeńską część społeczeństwa uczęszczającego do szkół.
Czarnek nie pomidorowa
Czy można Czarnka nie darzyć sympatią? Oczywiście. Daleko mu do lubianej przez ogół zupy pomidorowej. Czy można krytykować jego pomysły na edukację? Jasne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.