W minioną sobotę Borys Budka i Rafał Trzaskowski poinformowali o powołaniu do życia Koalicji 276. Głównymi założeniami programowymi, jakie przedstawiono na konferencji są: likwidacja TVP Info, likwidacja Funduszu Kościelnego, zmiany w konstytucji pozwalające na odwołanie posła lub senatora w wyniku referendum, zwiększenie budżetu na służbę zdrowia, ochrona środowiska, czy ponowne powołanie KRS i TK.
Koalicja 276 to zamysł połączenia sił partii opozycyjnych. Podczas sobotniej konferencji politycy PO mieli za sobą logotypy Lewicy, Polski 2050 i PSL – które zapraszają do współpracy.
Adrian Zandberg: Wspólna lista nie ma większego sensu
Wielka opozycyjna ofensywa sypie się jednak w posadach. Lewica ma pretensje do PO, że wykorzystano ich logotyp, choć nikt nie rozmawiał z nimi o koalicji. Także Szymon Hołownia nie jest zadowolony z wykorzystania nazwy jego partii bez wcześniejszych konsultacji.
O możliwość wspólnego działania z PO został także zapytany w Salonie politycznym Trójki jeden z liderów Razem Adrian Zandberg. – PO ma swoje problemy, konkurują o tych samych wyborców z Hołownią. Jak sytuacja jest nerwowa, to zdarzają się i nerwowe ruchy – mówił.
– Wspólna lista nie ma większego sensu. PiS już w sondażach traci samodzielną większość. Odgrzewanie kotletów po Grzegorzu Schetynie nikomu nie jest potrzebne. Wspólna lista nie zachęca ludzi do głosowania. Partie konkurują ze sobą na programy, a później szukają większości z tymi, którzy są zbliżeni. To jest alfabet demokracji – dodał.
Czytaj też:
Borys Budka odcina się Szymonowi Hołowni: Polityka to nie jest talent show