– Czy po tym, co się działo w Zakopanem, kiedy kilka tysięcy ludzi na ulicach urządziło sobie koronaparty bez żadnych maseczek, żadnego dystansu, przy całkowitej bezradności policji, czy pan nie obawia się, że trzeba będzie wrócić do obostrzeń? – zapytał Robert Mazurek. Pełnomocnik rządu ds. szczepień nie wykluczył takiej możliwości.
Tłumy w Zakopanem. Michał Dworczyk: To było pewnego rodzaju zaskoczenie
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, chociaż rzeczywiście ta sytuacja jest wyrazem absolutnego braku odpowiedzialności. Przypomnę, że obostrzenia zostały zniesione na okres dwóch tygodni i jeżeli będzie sytuacja się pogarszać, to one mogą wrócić. Tego rodzaju zdarzenia, o których pan mówi, stwarzają realne zagrożenie, że zachorowań będzie coraz więcej, a w konsekwencji znowu będziemy musieli zamykać niektóre gałęzie gospodarki – powiedział Michał Dworczyk.
Podczas weekendu walentynkowego w Zakopanem pojawiło się wielu turystów, których do przyjazdu zachęciły otwarte hotele i stoki narciarskie. – Z mojego punktu widzenia to było pewnego rodzaju zaskoczenie, bo do tej pory Polacy dosyć poważnie traktowali sytuację pandemiczną, przestrzegaliśmy obostrzeń – komentował Michał Dworczyk na antenie RMF FM.
Michał Dworczyk: Wszyscy jesteśmy tym wkurzeni
W czasie „Porannej rozmowy” został poruszony również wątek przebiegu procesu szczepień w Polsce i problemów wynikających z tempa dystrybuowania kolejnych dawek. – Jestem generalnie wkurzony, że tych szczepionek nie ma – powiedział Robert Mazurek.
– Wszyscy jesteśmy tym wkurzeni, zwłaszcza, że zapowiedzi były zupełnie inne ze strony KE. Ja od początku tonowałem te nastroje i namawiałem kolegów, żebyśmy mówili i przedstawiali raczej bardziej pesymistyczne scenariusze i niestety te przewidywania, ten sceptycyzm się sprawdził. To jest na pewno sprawa, z której należy w przyszłości wyciągnąć wnioski – podsumował Michał Dworczyk.
Czytaj też:
Marek Suski: To zaklinanie „Jarosław Polskę zbaw”, to takie trochę dziecinne