Dwie dziennikarki stacji Biełsat oskarżone były o „organizację i przygotowywanie działań rażąco naruszających porządek publiczny”. Na podstawie art. 342 pkt 1. Kodeksu karnego Białorusi skazano je na 2 lata więzienia. Sąd zdecydował też, że odebrana im podczas zatrzymania kamera i statyw zostaną skonfiskowane na rzecz państwa, a znalezione przy dziennikarkach zeszyty, notatki i nalepki zostaną zostaną zniszczone. Skazane odzyskają jedynie swoje laptopy, pendrive'y i smartfony.
Za akt oskarżenia w tej sprawie odpowiadała 22-letnia zaledwie prokurator. Już wcześniej po jej działaniach dwie osoby trafiły do kolonii karnej za napis na chodniku. Wyrok skazujący wydała 31-letnia sędzia, która według Biełsatu od momentu rozpoczęcia protestów ukarała łącznie 44 demonstrantów 499 dniami aresztu. Andrejewa i Czulcowa również trafiły do aresztu tymczasowego po tym, jak 15 listopada relacjonowały demonstrację na tzw. Placu Zmian, na którym zebrali się Białorusini, pragnący upamiętnić zabitego w trakcie protestów Ramana Bandarenkę.
Agnieszka Romaszewska-Guzy: Od Białorusi nie tak daleko do Warszawy czy Wilna
Wyrok białoruskiego sądu skomentowała Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Biełsatu. „Niestety, na razie widzę, że wolny świat już się przyzwyczaja do faktu, że na Białorusi dziennikarz co jakiś czas trafia na kilkanaście dni do aresztu… Cóż – widać tak musi być. Normalka. Mam nadzieję, że dzisiejszy wyrok dwóch lat kolonii karnej dla naszych dziennikarek zmieni ten trend. Białoruś nie leży na antypodach, to nie wyspa na środku oceanu. To kraj leżący przecież w centrum Europy, nie tak daleko nie tylko od Warszawy czy Wilna, ale też niewiele dalej od Berlina” – pisała.
Oświadczenie Biełsatu
W obronie swoich dziennikarek stanął oczywiście ich pracodawca. „Reżim na Białorusi dopuścił się ewidentnego przestępstwa, skazując dziennikarki Biełsat TV, Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową, na dwa lata pozbawienia wolności za to, że wykonywały zawodowe obowiązki. Jest to nie tylko naruszenie międzynarodowych standardów, lecz także białoruskiego prawa” – czytamy w oświadczeniu nadesłanym do naszej redakcji.
„Telewizja Biełsat stanowczo potępia tak haniebne działania władz Białorusi i domaga się natychmiastowego uwolnienia Kaciaryny Andrejewej i Darii Czulcowej. Zwracamy się do naszych kolegów, dziennikarzy z Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i całego demokratycznego świata z prośbą o solidarne wsparcie naszych dziennikarek i publikowanie informacji o ich uwięzieniu, aby w ten sposób wpłynąć na polityków z Ich krajów i zachęcić do podjęcia działań na rzecz uwolnienia Kaciaryny i Darii” – pisali dalej przedstawiciele Biełsatu.
Solidarni ze skazanymi dziennikarkami
Solidarność z Kaciaryną i Darią ogłosiło wiele organizacji, m.in. brytyjska „Article 19”, Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ), PEN-Club Białorusi, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Narodowy Związek Dziennikarzy Ukrainy, Europejska Federacja Dziennikarzy, rosyjskie „Wolne słowo” i PEN-Moskwa.
Czytaj też:
Łukaszenka i białoruski reżim żyją z przemytu papierosów