„Dziś Międzynarodowy Dzień Kota, a już jutro na Marsie wyląduje marsjański łazik na którego pokładzie jest info o Miauczurze (Henryk Miauczur). Przekazujemy innym cywilizacjom ważne info, ze bez kota świat byłby brzydszy” – poinformował Janusz Piechociński na Twitterze we wpisie z 17 lutego.
Dzień później komentując tekst Wprost o planowanym lądowaniu łazika na Marsie były prezes PSL powtórzył te rewelacje. Doprecyzował również, że jego pupil w domu nazywany jest po prostu Miauczusiem. Jak się okazuje, Piechociński skorzystał z możliwości wysłania swojego lub dowolnie wybranego imienia i nazwiska na czerwoną planetę. Taka opcja została udostępniona na oficjalnej stronie agencji, gdzie obecnie trwają rejestracje nazwisk, które zostaną wysłane jako informacje w kolejnym locie na Marsa.
Piechociński o Miauczurze: On mnie uczy pokory
Janusz Piechociński w czerwcu 2020 roku udzielił obszernego wywiadu „Gazecie Wyborczej”, podczas którego przyznał, że bardzo lubi koty. – Nie aprobuję nazywania mojego pięcioletniego już kota inaczej niż Miauczurek, mimo że moja córka zapisała go u weterynarza jako „Piechociński Henryk” – mówił. Jak przyznał polityk, jego pupil obraża się wówczas, gdy pana długo nie ma w domu. – Muszę się wkupić wątróbką, pogłaskać, zagadać. On mnie uczy pokory. Psy kochają za darmo, a kot tylko wtedy, kiedy miska pełna – podkreślał.
Czytaj też:
To już dziś. Łazik Perseverence wyląduje wieczorem na Marsie