Wszystko zaczęło się od wywiadu, jakiego sędzia Waldemar Żurek udzielił w styczniu „Gazecie Wyborczej”. Mówił wówczas, że „schyłkowa komuna nie pamięta takich szykan. To władza zdolna niszczyć człowieka za wszelką cenę”.
Wywiad nie spodobał się jednak Prokuraturze Krajowej, która złożyła zawiadomienie do rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Ten z kolei podjął czynności wyjaśniające „w sprawie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przez ustalonego sędziego sądu okręgowego przewinienia dyscyplinarnego”. Zdaniem rzecznika, słowa wypowiedziane przez sędziego mogą stanowić uchybienie godności tego zawodu.
Waldemar Żurek: Czuję się jak Józef K.
"Gazeta Wyborcza" zapytała sędziego Żurka o komentarz do sprawy. Jak stwierdził, nie jest to dla niego zaskoczenie, gdyż to już dziewiąte postępowanie dyscyplinarne z jego udziałem. – Władza polityczna, prokuratura działająca na zlecenie tej władzy, czy też rzecznicy dyscyplinarni wykonują wolę ministra Zbigniewa Ziobry. Wola ta polega na tym, żeby sędziów zaszczuć, żeby ich zastraszyć, ale przede wszystkim, żeby narzucić im tyle różnych czynności w tych postępowaniach dyscyplinarnych, żeby nie mieli czasu na normalną pracę zawodową – komentuje.
– Czuję się jak Józef K. z „Procesu” Franca Kafki – dodaje, przypominając tym samym fabułę surrealistycznej powieści, w której główny bohater Józef K. zostaje aresztowany, choć nie ma pojęcia, co jest tego powodem.
Czytaj też:
Waldemar Żurek odwołany z funkcji rzecznika sądu. To pierwsza decyzja nowej prezes