Wszystko zaczęło się od poważnego tematu – popularna użytkowniczka Twittera Irena Szafrańska postanowiła zabrać głos w sprawie odstrzału wilków, których liczebność rośnie, a zwierzęta coraz bardziej zuchwale podchodzą pod zabudowania. Komentując tekst publicysty na ten temat, twitterowiczka chciała podnieść argument o zagrożeniu dla pracowników Straży Granicznej w Bieszczadach.
Skonstruowała jednak zdanie w taki sposób, że o nikczemne występki jak „zjadanie psów” i „mnożenie się na potęgę” oskarżyła nie wilki, a właśnie wspomnianych strażników.
Patrole Straży Granicznej w Bieszczadach boją się wilków, podchodzą pod zabudowania 10 km od Przemyśla i zjadają psy, bo wyżarły już wszystkie dziki, mnożą się na potęgę a Wy macie dylematy! – napisała Szafrańska.
Straż Graniczna tłumaczy, że nie je psów
Do wpadki językowej internautki z polotem podszedł administrator profilu Straży na Twitterze.
Pani Ireno, nasi funkcjonariusze są dobrze odżywieni, na służby wychodzą po porządnym posiłku, mają ze sobą suchy prowiant i nie zjadają gospodarskich psów – napisano w odpowiedzi.
Wątek podjął jeden z internautów, który dopytywał, czy Straż przyznaje się do „zeżarcia dzików”. „Nikt nam niczego nie udowodni” – odpisano, kontynuując żartobliwą narrację. Administrator odniósł się także do zarzutów o „mnożenie się na potęgę”. „Trzeba prowadzić skuteczną politykę kadrową” – wyjaśnił.
twitterCzytaj też:
Korwin-Mikke o kobietach: Rozsądne głosują za prawicą, bo wolą być rządzone przez mężczyzn