Jak wyznała w wywiadzie dla „Wprost” córka byłej premier, z mamą widuje się bardzo rzadko. – Mijają dwa lata kadencji mamy w Parlamencie Europejskim, a my odwiedziliśmy ją tylko raz. Żałuję, bo nie wiem, kiedy teraz będziemy mogli do niej polecieć. Widujemy się co kilka tygodni na weekend i w święta, dlatego już nie mogę się doczekać Wielkanocy. No, chyba że znów będzie zakaz przemieszczania, jak rok temu – mówi dr Katarzyna Kopacz-Petranyuk, ginekolog-położnik.
Pytana, czy Bruksela to dobra zmiana w życiu jej mamy, odpowiada: – Jak patrzę na to, co dzieje się w Polsce, to bardzo się cieszę, że mama już się krajową polityką nie zajmuje. W Parlamencie Europejskim praca jest spokojniejsza, mimo że bardziej intensywna, od rana do popołudnia praktycznie każdego dnia. W Polsce, od kiedy rządy przejęło Prawo i Sprawiedliwość, posiedzenia Sejmu są bardzo rzadko. Zazwyczaj obserwujemy w telewizji ważne debaty, które odbywają się przy pustej sali plenarnej. Głosowania nocne to też już tradycja.
W Brukseli wygląda to inaczej, mimo że mało medialnie czy spektakularnie, to jednak dużo bardziej profesjonalnie.
Dodaje, że „ci, którzy zarządzają posiedzeniami Sejmu, nie dają możliwości tym najbardziej zaangażowanym posłom wykazania się efektami swojej pracy”. – Posłowie opozycji są obecnie w trudniejszej sytuacji, ponieważ ich projekty ustaw, bardzo potrzebne, są odkładane ad acta – tłumaczy dr Kopacz-Petranyuk.
Czytaj też:
Hanna Gronkiewicz-Waltz o Trzaskowskim: Wiedział, na co się pisał
Dopytywana, czy mama nie myśli o powrocie do Polski, skwitowała: – Na pewno trochę jej brakuje rodziny. Dodatkowo zajmuje się 90-letnią leżącą mamą, więc lata kilka razy w miesiącu do domu i do swoich biur poselskich. Jest to na pewno męczące. Ale widzę, jakimi projektami zajmuje się w Brukseli, i ile daje jej to satysfakcji, która wynagradza jej to zmęczenie.
Jednocześnie podkreśla, że na powrót do polskiej polityki ją „absolutnie jej nie namawia”: – Przyszedł już czas na zwolnienie tempa. Nie mówię oczywiście o emeryturze. Myślę, że o to warto zapytać moją mamę.
Widzę jej ciężką pracę, która przynosi duże efekty i satysfakcję. Oprócz tego, że pełni funkcję wiceprzewodniczącej PE, pracuje w komisji ds. nowotworów, pełni funkcję koordynatora ds. praw dzieci. Nie narzeka więc na nudę.
Dodała też, że była premier szlifuje język obcy: – Przed rozpoczęciem pracy w PE intensywnie uczyła się języka angielskiego i cały czas kontynuuje naukę. Dla takiego pracoholika, jak moja mama, nie ma żadnych barier. Zawsze znajdzie sposób, żeby poradzić sobie w danej sytuacji. Należy dodać, że PE stawia na wielojęzyczność, co przekłada się na to, że europosłowie zabierają głos w swoich narodowych językach.
Czytaj też:
Bosak o waloryzacji 500 plus: Myślę, że PiS zrobi to dopiero przed wyborami