Norbert Maliszewski: Premier starał się zmotywować prywatną służbę zdrowia

Norbert Maliszewski: Premier starał się zmotywować prywatną służbę zdrowia

Norbert Maliszewski
Norbert Maliszewski Źródło: KPRM
O tym, że zastosowanie obostrzeń zredukowało liczbę zgonów o 35 tys., a kolejny lockdown o kolejne 15 tys., oraz że rząd boi się buntu społecznego – mówi w rozmowie z „Wprost” Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych w KPRM.

Wprost: Jeszcze kilka dni temu Polska była na czwartym miejscu na świecie pod względem zgonów i zakażeń. Chyba można już powiedzieć wprost, że z epidemią sobie nie radzimy?

Norbert Maliszewski: Nie tylko w Polsce, ale także w wielu krajach UE trwa trzecia fala. W Niemczech, Francji, na Węgrzech też szybko rośnie liczba zakażeń. Podobnie jak podczas drugiej fali jej szczyt był wcześniej w Polsce w listopadzie, a w Niemczech dopiero na przełomie roku. Teraz będzie podobnie, nasze statystyki są wysokie, ale za kilka tygodni będziemy zajmować niższą pozycję. W ocenie trzeba uwzględniać tę dynamikę. Jesteśmy przed szczytem trzeciej fali i obecna sytuacja jest trudna.

Ale 35 tys. zakażeń to granica wydolności służby zdrowia. Rząd doprowadził do takiej sytuacji.

Niewydolności jeszcze nie ma. Nie chodzi o jeden dzień wysokiej liczby zakażeń, a o średnią tygodniową. Kiedy ona będzie bliska 35 tys. i szczyt fali będzie stosunkowo płaski, trwał wiele dni, to będzie sytuacja kryzysowa, ale nawet na nią staramy się mieć bufor łóżek i respiratorów.

Dlatego podczas drugiej fali przygotowaliśmy szpitale tymczasowe, 40 tys. miejsc i teraz będziemy tę liczbę powiększać.
Źródło: Wprost