Bartłomiej Misiewicz zapowiada pozwy. „Co próbuje się przykryć moim nazwiskiem?”

Bartłomiej Misiewicz zapowiada pozwy. „Co próbuje się przykryć moim nazwiskiem?”

Bartłomiej Misiewicz
Bartłomiej Misiewicz Źródło: Newspix.pl / BRUNNER
„Gazeta Wyborcza” twierdzi, że Bartłomiej Misiewicz miał – nie za darmo – pomagać współpracownikowi Adama Hofmana w rozmowach z ważnymi ludźmi z wojska. Były rzecznik MON odniósł się do medialnych publikacji. Zastanawia się, jak doszło do przecieku materiałów prokuratury i zapowiada pozwy sądowe.

Według „Gazety Wyborczej”, zanim trafił za kratki w 2019 r., współpracował z jedną z osób z „układu wrocławskiego”. To grupa, która ma być skupiona wokół byłego rzecznika Adama Hofmana i byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza. Znajomy Hofmana Radosław Tadajewski miał szukać wsparcia w Akademii Sztuki Wojennej i Ministerstwie Obrony Narodowej, aby zdobyć 40 milionów złotych państwowej dotacji.

„GW” o współpracy Bartłomieja Misiewicza z „układem wrocławskim”

Człowiekowi byłego rzecznika Prawa i Sprawiedliwości miał pomóc właśnie Misiewicz. Biznesmen miał chcieć wywindować wiarygodność swoich interesów. Taka przysługa miała nie być darmowa. Były rzecznik MON miał pisać do Tadajewskiego ws. kilku faktur VAT. Każda z nich miała zostać wystawiona na 6 tys. zł. Według „GW” ich rozmowy miało zarejestrować Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Do doniesień „Wyborczej” odniósł się Misiewicz, który wcześniej odesłał dziennikarzy do adwokata. „Kto wie, co dziś próbuje się przykryć moim nazwiskiem za sprawą wyimaginowanej rzeczywistości i wyrwanego z kontekstu materiału ze śledztwa” – napisał w mediach społecznościowych.

Bartłomiej Misiewicz zapowiada złożenie zawiadomienia

Były współpracownik zwrócił uwagę na kolejny przeciek ze śledztwa i podkreślił, że w tej sprawie toczy się już jedno śledztwo. Misiewicz zaznaczył, że ma w nim status pokrzywdzonego, a przesłuchani zostali jego obrońcy. Były rzecznik resortu obrony zapowiedział złożenie kolejnego zawiadomienia.

Według Misiewicza „materiały niejawne, operacyjne, z inwigilacji, w ramach śledztwa nie powinny znajdować się w mediach”. Były rzecznik MON kpi, aby sprawę rozpatrzyła z Pcimia. Na koniec Misiewicz zaprzeczył, że brał pieniądze za kontaktowanie kogokolwiek z MON, Wojskiem Polskim lub innymi instytucjami. Wobec wszystkich, którzy rozpowszechniają takie tezy, były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej zapowiedział złożenie pozwów sądowych.

Czytaj też:
Wódka Misiewicza w Afryce? „Na butelce ma być napis Made in Poland”

Źródło: Gazeta Wyborcza / Bartłomiej Misiewicz/Facebook