Już 2 czerwca były premier Kazimierz Marcinkiewicz zmierzy się w ringu bokserskim z Rafałem Collinsem, a dochód z gali zostanie przekazany na pomoc potrzebującym dzieciom. Były premier do walki przygotowuje się pod okiem trenera Roberta Złotkowskiego. W wywiadzie dla Onetu Kazimierz Marcinkiewicz został zapytany, czy wiele razy usłyszał, że byłemu premierowi nie przystoi udział w tego typu przedsięwzięciu.
Wie pan, my żyjemy w Polsce, a w Polsce to normalne, że ludzie są zabobonni, pełni kompleksów, złośliwi i zawistni. To jest norma i trzeba do tego przywyknąć, bo Polska taka była, jest i będzie. Żyję w tym kraju ponad 60 lat, zdążyłem się już więc do tego przyzwyczaić. I mam to zupełnie tam, gdzie słońce nie dochodzi – odpowiedział były premier i dodał, że jest „całkowicie odporny na hejt”.
Kazimierz Marcinkiewicz: Ja zawsze wygrywam
Kazimierz Marcinkiewicz wspomnieniami wrócił do czasów, gdy dorastał. Czy były premier brał wówczas udział w bijatykach? – Bardzo rzadko. Ja jestem raczej ugodowy i kompromisowy. Ludzie mnie raczej lubią, więc jakichś bijatyk nie było. Może ze 2–3 razy o jakąś dziewczynę się pobiłem – powiedział. Na pytanie, kto wygrał, odparł: „Ja zawsze wygrywam”.
Marcinkiewicz o przygotowaniach do pojedynku z Collinsem
Były premier w wywiadzie dla Onetu opisał również, w jaki sposób wyglądają jego przygotowania do pojedynku z Rafałem Collinsem. – Dopiero je zaczynam. Nie miałem jeszcze rękawic na rękach, ale je zakłada się dopiero później. Na razie uczę się kroku, trzymania gardy i wyprowadzania ciosów. To musi trochę potrwać. Na szczęście mam dużą wytrzymałość, jestem dosyć sprawny sportowo – powiedział Kazimierz Marcinkiewicz.
Nie spodziewałem się natomiast tego, że boks to jest sport techniczny. To nie jest bicie się po gębach. Tu w odpowiedni sposób muszą pracować ręce i nogi. Trzeba uczyć się zadawania ciosów, robienia uników. To bardzo trudne, ale myślę, że dam sobie radę – opisał.
Czytaj też:
Nagi polityk podczas parlamentarnej sesji. „Przebierałem się”