Pijana matka nie powiedziała strażakom, że w płonącym mieszkaniu są jej dzieci. Usłyszała zarzuty

Pijana matka nie powiedziała strażakom, że w płonącym mieszkaniu są jej dzieci. Usłyszała zarzuty

Straż pożarna, zdjęcie ilustracyjne
Straż pożarna, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Patryk Kosmider
Kobieta, która zostawiła w płonącym mieszkaniu trójkę dzieci, a strażakom powiedziała, że nikogo tam nie ma, usłyszała zarzuty. Grozi jej do pięciu lat więzienia.

W niedzielę 18 kwietnia wieczorem w jednym z mieszkań przy ul. Harcerskiej w Zielonej Górze wybuchł pożar. Straż pożarną na miejsce wezwali sąsiedzi, którzy zauważyli ulatniający się dym.

Gdy straż pożarna przybyła na miejsce, budynek opuszczała 33-letnia kobieta. Powiedziała strażakom, że w mieszkaniu nikogo już nie ma.

Policjanci i strażacy przeszukali mieszkanie, w którym okazało się, że płonął materac. W mieszkaniu zaskoczeni strażacy znaleźli trójkę dzieci. – Jedno dziecko znaleziono za łóżkiem, a dwójka schowała się w szafie – powiedziała podinsp. Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze cytowana przez polsatnews.pl.

Matka dzieci kompletnie pijana

Matka dzieci była kompletnie pijana. We krwi miała 2,7 promila alkoholu. Została zatrzymana i trafiła do izby wytrzeźwień.

Trzeźwiała do wtorku. Wtedy została przesłuchana i usłyszała zarzuty. Będzie odpowiadać za naruszenie art. 160 Kodeksu Karnego, czyli narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia osób pozostających pod jej opieką.

Za to przestępstwo kobiecie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. O losie dzieci zadecyduje sąd rodzinny w Zielonej Górze – poinformowała Stanisławska.

Czytaj też:
Gigantyczny pożar w Kapsztadzie. Ogień został podłożony?

Źródło: Polsat News