– Dedykuję tę nagrodę wszystkim, którzy znajdują siłę, aby pielęgnować w sobie dobro i zarażać nim innych – mówiła Chloe Zhao. Jej „Nomadland” Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej okrzyknęła najlepszym filmem minionego roku, a sama artystka odebrała statuetkę za reżyserię. Ta hipnotyczna historia o współczesnych nomadach świetnie oddaje ducha tegorocznych Oscarów.
Elegijny show
Pandemiczna edycja nagród często przybierała ton elegijny.
– Tyle w tym roku przeszliśmy, opłakujemy stratę tak wielu ludzi. A przecież to nie koniec, wciąż w tym tkwimy – mówiła na samym początku ceremonii Regina King, reżyserka nominowana za „Pewnej nocy w Miami”, a Frances McDormand, nagrodzona za wybitną kreację u Zhao, imitowała wycie wilka, aby pożegnać Michaela Wolfa Snydera, 35-letniego montażystę filmu, który niedawno popełnił samobójstwo.
Jednak również w planie symbolicznym Oscary ułożyły się w pełną zadumy opowieść o odchodzeniu dawnego świata.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.