Prowadzona od 1996 roku przez Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” „Brunatna księga” dokumentuje incydentu na tle rasistowskim, ksenofobicznym oraz przestępstwa neofaszystowskie. Jak podaje „Rzeczpospolita”, po raz kolejny ze względu na jej działalność dziennikarską umieszczono w niej Monikę Jaruzelską. Lewicowa radna i córka generała Jaruzelskiego trafiła tam za sprawą wywiadów, które publikuje w serwisie YouTube.
Za pierwszym razem na napiętnowanie naraził ją Grzegorz Braun, który wypowiedział w jej programie słowa o tym, że Polska jest „kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem”. Twórcy „Brunatnej Księgi” zarzucali Jaruzelskiej, że nie zareagowała odpowiednio na takie twierdzenie.
Sebastian Pitoń u Moniki Jaruzelskiej
W kolejne kłopoty Monikę Jaruzelską wpędził inny gość znany ze skrajnych poglądów, lider Góralskiego Veta. Sebastian Pitoń znany jest z prób porwania górali do sprzeciwu wobec rządowych restrykcji i negowania pandemii koronaiwrusa. W programie córki generała Jaruzelskiego wypowiadał się pogardliwie o zbrodni w Jedwabnem. „Propaganda mówi, że wściekli Polacy zabili ileś tam, półtora tysiąca Żydów” - mówił. Stwierdził, że prawdopodobnie tak naprawdę Żydów „nie było tylu”, a Polacy zostali wykorzystani „jako siła robocza, pomocnicza, pod lufami karabinów” przez Einsatzkommando.
Pitoń na tym nie poprzestał, rozwodził się również na temat Goralenvolk, czyli nazistowskiej akcji na Podhalu głoszącej, że Górale są pochodzenia niemieckiego. – Gdyby to dać do oceny jakimś rzetelnym historykom, to wydaje mi się, że się nie będzie czego wstydzić i wtedy okaże się, że nie jest tak źle, że górale wcale nie zdradzili i nie mieli takich chęci, jak się im przypisuje – stwierdził. Zdaniem twórców "Brunatnej księgi", prowadząca nie reagowała w odpowiedni sposób na głoszone przez niego tezy.