Pod koniec kwietnia radni Wałbrzycha przyjęli budzącą liczne kontrowersje uchwałę o obowiązkowym szczepieniu przeciwko COVID-19 wszystkich mieszkańców powyżej 18. roku życia i osób pracujących w mieście. Uchwała powstała z inicjatywy prezydenta Romana Szełemeja. Rada miasta zaapelowała także do ministra zdrowia o wpisanie COVID-19 na listę chorób zakaźnych objętych obowiązkiem szczepień.
Wojewoda dolnośląski: Dużo więcej można osiągnąć perswazją, niż przymusem
Uchwała musiała być jednak zaakceptowana przez wojewodę dolnośląskiego Jarosława Obremskiego. Ten poinformował w środę 19 maja o odrzuceniu uchwały. Przypomniał, że nadzór wojewody pozwala rozstrzygać wyłącznie kwestie prawne uchwały i nie odnosi się do kwestii merytorycznych.
– Oczywiście jestem przekonany, że intencje uchwały Rady Miejskiej Wałbrzycha były wzniosłe, ważne i służące walce z pandemią, choć oczywiście słyszę też głosy, że być może ta uchwała jest przeciwskuteczna, tzn. może wywołać odwrotną reakcję. Merytorycznie na pewno podzielam pogląd Rady Miejskiej Wałbrzycha, że czym więcej osób będzie zaszczepionych tym lepiej dla naszego zdrowia, dla naszej ekonomii i edukacji – mówił Obremski.
– Moje doświadczenie związane z funkcjonowaniem w Polsce pewnych przepisów, regulacji pokazuje, że dużo więcej można osiągnąć perswazją, niż przymusem. Przymus może być stosowany w sytuacjach zupełnie skrajnych. Nawet w tej chwili niektóre instytucje Wałbrzycha szukają pewnych zachęt i moim zdaniem jest to rozwiązanie bardziej korzystne – dodał.
„Wałbrzych to nie Singapur ani starożytna Grecja”
Mówiąc o aspekcie prawnym wojewoda powołał się na art. 7 konstytucji traktujący o tym, że organy władzy mogą działać na podstawie i w granicach prawa.
– To oznacza, że regulacje porządkowe przyjmowane przez rady gmin nie mogą być regulacjami, które są w kompetencjach państwa. Niestety Rada Miejska Wałbrzycha zachowuje się trochę jak parlament. Mimo dużych sukcesów Wałbrzycha nie jest to jeszcze miasto-państwo. Nie jest to Singapur, ani starożytna Grecja – argumentował. – Uważam, że uchwała wałbrzyskich radnych to pewien element psucia prawa i nierespektowania konstytucji, mimo wzniosłych haseł i celów merytorycznych – dodał.
Wojewoda zwrócił uwagę, że polski ustawodawca dopuszcza sytuację, w której rady miejskie czy gminne mogą tworzyć prawo porządkowe, ale gdy jest to związane z sytuacją nagłą, o znaczeniu lokalnym. – W przypadku pandemii trudno mówić o zdarzeniu nagłym, a tym bardziej o lokalnym. Mamy do czynienia z epidemią globalną. Polskie prawo dopuszcza, że pewne choroby mogą być określone jako te, z którymi walka polega właśnie na przymusowym szczepieniu, ale jest to kompetencja ministra zdrowia – powiedział.
Dodał przy tym, że rady miejskie lub gminne mogą występować z apelami do strony rządowej, czy tworzyć uchwały kierunkowe. – Natomiast formuła, która została przyjęta przez Radę Miejską Wałbrzycha jest uzurpacją kompetencji, których samorządy w Polsce, na bazie konstytucyjnych zapisów o państwie unitarnym, po prostu nie mają – mówił. – Walka z covidem jest czymś co nas łączy. Metody, także prawne, muszą być jednak adekwatne – podkreślił.
Rada Miejska Wałbrzycha może się jednak od tej decyzji odwołać.
Czytaj też:
Wałbrzych pierwszym miastem w Polsce wprowadzającym bonusy dla zaszczepionych