Przypomnijmy, że w niedzielę 23 maja białoruskie władze wydały nakaz awaryjnego lądowania w Mińsku samolotu linii lotniczych Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Opozycjonista Franek Wiaczorka przekazał agencji BNS, że samolot Ryanaira został zmuszony do awaryjnego lądowania po podniesieniu myśliwca MiG-29 przez białoruskie wojsko.
Na pokładzie maszyny przebywał aktywista Raman Pratasiewicz. Mężczyzna jest opozycjonistą i autorem prowadzonego w serwisie Telegram kanału Nexta i Białoruski Mózg. Oba profile wpisano na przygotowaną przez reżim Łukaszenki listę działań o charakterze ekstremistycznym. Jak wynika z informacji przekazanych przez białoruskie MSW, aktywista przebywa aktualnie w areszcie śledczym.
OKO.press: Raman Pratasiewicz chciał azylu w Polsce, ale go nie dostał
Redakcja OKO.press skontaktowała się z bliskimi Pratasiewicza, by ustalić, jak przebiegła procedura przyznawania azylu, o który aktywista starał się w Polsce. Początkowo wielu polityków, zarówno z obozu PiS, jak i PO podawało, że Pratasiewicz taki azyl posiadał. W rozmowie z Konkret24, wiceszef MSZ Paweł Jabłoński stwierdził, że Pratasiewicz nie dokończył procedury azylowej w Polsce. – Azyl dostał na Litwie, a Polska udziela mu takiego azylu jako członek Unii Europejskiej, jako państwo sojusznicze – dodał.
Jak się jednak okazuje, żadnego azylu nie było. Była partnerka Pratasiewicza, która towarzyszyła aktywiście zarówno podczas pobytu w Polsce, jak i na Litwie powiedziała serwisowi, że kiedy aktywista wyjechał do Polski w 2019 roku, poprosił o azyl.
– Roma czekał, ale decyzji nie otrzymał – mówi kobieta. Później para wyjechała do Wilna, gdzie zwróciła się o azyl do kolejnego kraju, gdyż czas oczekiwania w Polsce wydawał im się bardzo długi. Na Litwie dowiedzieli się, że decyzję w sprawie azylu w Polsce już dawno podjęto i jest ona odmowna.
Czytaj też:
Białoruś publikuje nagranie z Pratasiewiczem. Widać ślady pobicia