Stany Zjednoczone w końcu zareagowały na zatrzymanie przez białoruskie władze samolotu Ryanair z opozycjonistą na pokładzie. Departament Stanu ostrzegł obywateli USA przed podróżami na Białoruś, a Federalna Administracja Lotnictwa Cywilnego zaapelowała o ostrożność do amerykańskich przewoźników, latających nad terytorium kraju rządzonego przez Aleksandra Łukaszenkę.
W swoim oświadczeniu rzeczniczka Białego Domu podkreślała, że zatrzymanie samolotu Ryanaira to „zniewaga dla międzynarodowych standardów”. W związku z tym Stany Zjednoczone przywróciły sankcje nałożone na Białoruś po tamtejszych wyborach prezydenckich z 2020 roku i pacyfikacji późniejszych demokratycznych protestów. Od 3 czerwca 9 białoruskich przedsiębiorstw znów nie będzie mogło współpracować z firmami z USA.
W komunikacie zapowiadane są także sankcje na członków obozu rządzącego na Białorusi oraz przyznanie prezydentowi uprawnień do nakładania dalszych ograniczeń na kraj rządzony przez Łukaszenkę.
Jen Psaki przypomniała też, że Waszyngton potępił już porwanie samolotu z Pratasiewiczem w ramach kilku organizacji międzynarodowych: ONZ, NATO, G7 czy OBWE. USA domagają się międzynarodowego śledztwa w tej sprawie.
Zatrzymanie samolotu z Pratasiewiczem na pokładzie
Przypomnijmy, że w niedzielę 23 maja, białoruskie władze wydały nakaz awaryjnego lądowania w Mińsku samolotu linii lotniczych Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Opozycjonista Franek Wiaczorka przekazał agencji BNS, że samolot Ryanaira został zmuszony do awaryjnego lądowania po podniesieniu myśliwca MiG-29 przez białoruskie wojsko.
Na pokładzie maszyny przebywał aktywista Raman Pratasiewicz. Mężczyzna jest opozycjonistą i autorem prowadzonych w serwisie Telegram kanałów Nexta i Białoruski Mózg. Oba profile wpisano na przygotowaną przez reżim Łukaszenki listę działań o charakterze ekstremistycznym. Jak wynika z informacji przekazanych przez białoruskie MSW, aktywista przebywa aktualnie w areszcie śledczym.