We wtorek 8 czerwca w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji ds. Kontroli Państwowej. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś miał na nim przekazać szczegóły kontroli przeprowadzonej w związku z organizacją wyborów korespondencyjnych w maju 2020 r. Po kontroli NIK skierowała do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, ministra szefa Kancelarii Prezesa RM Michała Dworczyka i ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego.
Większą część posiedzenia zajęły pytania zadawane szczególnie przez posłów opozycji. Posłowie pytali prezesa NIK, czy ktoś wywierał na niego naciski w związku z kontrolą wyborów, o same złożone do prokuratury zawiadomienia, czy o rolę w sprawie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który m.in. w wywiadzie dla „Wprost” przyznał, że wybory korespondencyjne były jego pomysłem.
Banaś zapowiada dwie książki
– Dziękowałem naszym kontrolerom, jeszcze raz to powtórzę, za ich profesjonalizm wysokiej klasy, rzetelność w wykonywaniu ich obowiązków – mówił Banaś w odpowiedzi na pytania posłów. – NIK trzyma się faktów, pracuje na dokumentach i wyniki opracowuje na podstawie czterech podstawowych kryteriów: legalności, gospodarności, celowości i rzetelności. Tego żeśmy się trzymali. Po prostu sprawdzamy, czy działania takiej, czy innej instytucji są zgodne z prawem, czy pieniądze, które są wydawane, a są to pieniądze publiczne, są wydawane gospodarnie. Na tej podstawie wydajemy oceny i formułujemy wnioski – tłumaczył prezes NIK.
Następnie przekazał głos dyrektorowi NIK Bogdanowi Skwarce i szefom innych departamentów, którzy bardziej szczegółowo opowiadali o kontroli.
Przy okazji prezes NIK zapowiedział wydanie dwóch książek. W jednej ma opisać, na czym polegała jego „działalność na rzecz państwa i niepodległej Polski” w latach 70. I 80., a w drugiej szczegóły pracy w kolejnych rządach III RP, w tym w obu rządach PiS.
Przewodniczący z PiS zmyka posiedzenie. Na Sali wybucha awantura
Tuż po wypowiedzi Mariana Banasia, posiedzenie komisji ws. działań NIK zostało zamknięte przez przewodniczącego Wojciecha Szaramę z PiS przy głośnych protestach posłów opozycji. Posiedzenie z udziałem prezesa NIK trwało półtorej godziny od godz. 10:00, natomiast o 11:34 w tej samej sali, ta sama Komisja ds. Kontroli Państwowej miała opiniować wnioski o powołanie nowych członków do Kolegium NIK.
– To jest arogancja, to jest skandal – krzyczeli się do Szaramy posłowie. – Nie padły odpowiedzi na ważne pytania – dodawali.
– Zamknąłem posiedzenie, wszyscy mogli zadać pytania, usłyszeli państwo odpowiedzi - odpowiedział przewodniczący i wyszedł z sali.
Mimo to posłowie nadal zadawali pytania Banasiowi, który został na sali. Poprosili go również, by odpowiedzi udzielił pisemnie.
– To sytuacja bez precedensu, gdzie pan przewodniczący nie chce słyszeć odpowiedzi i ucieka z komisji, a my chcielibyśmy je usłyszeć – stwierdził poseł Dariusz Joński i ponowił pytanie o role Jarosława Kaczyńskiego w całej sprawie.
– To nie może tak być, że przewodniczący komisji dostaje telefon nie wiadomo skąd pod hasłem „masz skończyć i wyjść z Sali” i zostawia się prezesa NIK z posłami, którzy nadal mają pytania – mówił poseł Michał Szczerba. – Ktoś dostaje poplecenie, na kogoś się naciska, żeby przerwał posiedzenie komisji, która mówi o bezprawiu, które przedstawili kontrolerzy. To jest rzecz niebywała – dodał.
Po kilku minutach Szarama wrócił na salę i wezwał do zalogowania się na kolejne posiedzenie. Zarzucał posłom, że nie wiedzą, że zgodnie z planem powinno zacząć się już kolejne posiedzenie.
– Ale szanowny panie przewodniczący, to pan źle zorganizował komisję, jeśli tylko tyle czasu pan zarezerwował na tak ważną dyskusję i debatę – odparł Joński.
W tej sytuacji rozpoczęło się kolejne posiedzenie komisji.
Czytaj też:
Barack Obama mówił o zagrożeniach dla demokracji. Podał przykład Polski i Węgier