Tacika MON ogłosiło w piątek, że posady tracą szef Dowództwa Operacyjnego gen. Henryk Tacik i szef sztabu Wojsk Lądowych gen. Zbigniew Cieślik. Oficjalnym powodem dymisji był fakt, że szef MON Aleksander Szczygło nie był z nich zadowolony. "Należało zdynamizować pracę Dowództwa Operacyjnego" - mówi rzecznik resortu obrony Jarosław Rybak.
Wysocy oficerowie, z którymi rozmawiała "Rz", twierdzą jednak co innego. Ich zdaniem to nie kiepskie wyniki, ale moskiewska przeszłość zadecydowała o dymisjach.
Gen. Tacik studiował co prawda w Waszyngtonie, jednak w drugiej połowie lat 80. był słuchaczem Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR w Moskwie. Gen. Cieślik skończył tę samą akademię, tyle że już w Federacji Rosyjskiej - w 1992 roku. Ze swoich stanowisk odchodzą też dwaj zastępcy Tacika - wiceadmirał Marian Prudzienica i gen. Józef Leszega. Ten pierwszy to absolwent Akademii Wojskowej w Dreźnie (rocznik 1980). Leszega w 1979 roku skończył Wojskową Akademię Tyłów w ZSRR.
Z informacji "Rz" wynika, że z funkcją zastępcy szefa sztabu Wojsk Lądowych (czyli zastępcy gen. Cieślika) pożegna się też w najbliższych dniach gen. Wojciech Kubiak. To z kolei absolwent Akademii Wojsk Pancernych w ZSRR.
Według informacji dziennika drogę zawodową, która wiodła przez radzieckie lub rosyjskie akademie wojskowe, ma za sobą blisko połowa polskich generałów. Zwolnieni generałowie nie chcą oficjalnie wypowiadać się o powodach swojego odejścia. "Cały czas jesteśmy żołnierzami w służbie czynnej" - tłumaczą. "Nie po to wstępowaliśmy do NATO, żeby teraz opowiadać publicznie o kulisach decyzji kadrowych ministra" - dodają.
Nieoficjalnie jednak przyznają, że wiedzą, iż decyzja o "wyczyszczeniu" polskiej armii z absolwentów sowieckich szkół już zapadła. "W MON krąży nawet specjalna lista" - mówi jeden z generałów. Są rozgoryczeni. "To mechaniczne, ideologiczne podejście. Zwalnia się wszystkich z automatu" - dodają.
MON zaprzecza. "Zadecydowały wyłącznie względy merytoryczne" - mówi rzecznik MON.