Po siedmiu latach historia zatoczyła koło. Podobnie jak było to w słynnej restauracji „Sowa i przyjaciele” także i teraz najważniejsze osoby w państwie dały się przyłapać.
I podobnie jak wówczas, przyłapać podwójnie.
Po pierwsze znów zlekceważono elementarny zasady bezpieczeństwa. Wtedy VIP-y dyskutowały w niesprawdzonej przez służby i – jak się potem okazało – podsłuchiwanej restauracji. Dziś najważniejsze osoby w rządzie dyskutują sobie swobodnie na ważne a czasem także poufne tematy państwowe za pomocą „zwykłych” skrzynek mailowych, do których dostęp przejęli hakerzy.
Oba przypadki łączy także i to, że treści ujawnianych wtedy rozmów, a dziś korespondencji, nie stawiają ich bohaterów – mówiąc najdelikatniej – w najlepszym świetle.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.