– Jestem gotów zrobić wszystko, żeby PO nie przeszła do historii – zapewnił były premier w rozmowie z TVN24 na początku czerwca. – Nie kocha się partii politycznych, nawet jeżeli się je zakładało. Ale mam przekonanie, że PO jest warunkiem niezbędnym, jeżeli myślimy o wygranej w wyborach parlamentarnych – dodał.
Donald Tusk podkreślił, że „najważniejsze jest odbudowanie synergii w opozycji”.
– Mentalnie, emocjonalnie, życiowo jestem gotów podjąć każdą decyzję, żeby pomóc odwrócić niebezpieczny dla Polski bieg zdarzeń. Cały czas tu jestem – stwierdził w wywiadzie.
I wygląda na to, że tę decyzję w końcu podjął. Jak ustalił „Wprost”, Tusk podczas rozmowy z Borysem Budką oznajmił, że jeśli nie odda mu władzy w Platformie Obywatelskiej, to on sam ją weźmie.
Według medialnych informacji ostateczna decyzja byłego premiera o powrocie do polskiej polityki ma zostać przestawiona w środę 23 czerwca, gdy odbędzie się posiedzenie zarządu krajowego PO.
Rzecz w tym, że chociaż jasna deklaracja w końcu padła, to w projekcie „Powrót Tuska” znaków zapytania wciąż jest więcej niż odpowiedzi. Podstawowa wątpliwość dotyczy tego, czy ten powrót w ogóle się Platformie przysłuży.
Ale problematycznych kwestii, na które PO będzie musiała znaleźć odpowiedź, jest znacznie więcej. Przyjrzyjmy się pięciu kluczowym.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.