Przypomnijmy, że chodzi o sprawę z 2019 roku. Jako pierwsze o nieprawidłowościach w przelotach ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego pisało Radio Zet. Rozgłośnia informowała, że marszałek używa rządowego samolotu jako swojego prywatnego środka transportu na trasie Warszawa – Rzeszów, przewożąc nim swoją rodzinę. Sprawę drążył również Onet, który opisywał, że niektóre loty miały status HEAD, co oznacza szczególną, kosztowną procedurę. Onet podawał również, że rodzinne loty odbywały się także helikopterami. Ile takich lotów ostatecznie było? Tego nie udało się ustalić. Afera doprowadziła jedynie do tego, że Kuchcińskiego wymieniła na fotelu marszałka Sejmu Elżbieta Witek, a polityk niemal zniknął z oczu opinii publicznej.
Śledztwo? Nikt nic nie wie, nikt nie słyszał
Poseł PO Sławomir Nitras alarmuje, że od dwóch lat prowadzone jest dochodzenie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w sprawie przecieku dotyczącego lotu marszałka Kuchcińskiego. – W ramach tego śledztwa CBA weszło do przynajmniej 60 prywatnych mieszkań – powiedział Nitras podczas konferencji w Sejmie.
TVN24, po sprawdzeniu tego tropu informuje, że w sprawie lotów Kuchcińskiego nastąpił ciekawy zwrot akcji. Jak się okazuje, nie wiadomo, czy podjęto działania wobec którejkolwiek z osób, które miały się dopuścić nadużyć, ale podjęto za to działania wobec tego, kto cały proceder zgłosił. Chodzi o wysokiego rangą funkcjonariusza SOP, który doniósł w sprawie Kuchcińskiego. Mężczyzna usłyszał zarzuty korupcyjne, gdyż jak twierdzi jego adwokat, oskarżano go o to, że złożył donos, gdyż miał w zamian otrzymać propozycję pracy w spółkach Skarbu Państwa lub w warszawskim ratuszu. Według informacji „Gazety Wyborczej”, były funkcjonariusz SOP przyznał się do ujawnienia lotów Kuchcińskiego. Jak miał zeznać, nie zrobił tego z pobudek korupcyjnych, a dlatego, że „nie mógł już patrzeć na prywatę i wykorzystywanie floty do osobistych celów”.
Czytaj też:
Awantura w Sejmie. Nitras podszedł do Kaczyńskiego, zasłoniła go posłanka