Szokujące wyniki dziennikarskiego śledztwa. Orban szpiegował dziennikarzy za pomocą Pegasusa?

Szokujące wyniki dziennikarskiego śledztwa. Orban szpiegował dziennikarzy za pomocą Pegasusa?

Viktor Orban
Viktor Orban Źródło: Newspix.pl / ABACA
Z ustaleń „The Guardian” wynika, że węgierski rząd jest podejrzewany o szpiegowanie dziennikarzy śledczych. Do inwigilacji środowisko Viktora Orbana ma używać systemu Pegasus, który mogą posiadać także polskie służby.

W ramach śledztwa dziennikarskiego analitycy „Guardiana” wspólnie z francuską organizacją non-profit Forbidden Stories sprawdzili blisko tysiąc przypadków inwigilowania różnych osób z ponad 50 krajów świata. Chodziło m.in. o biznesmenów, działaczy organizacji broniących praw człowieka, urzędników, polityków, dyplomatów oraz członków arabskiej rodziny królewskiej. Jak się okazuje, na liście są także dziennikarze związani m.in. z agencją Associated Press, a także „Wall Street Journal”, „Bloombergiem”, CNN, „New York Timesem” i Al Jazeerą.

Inwigilacja na Węgrzech

Z przeprowadzonych analiz wynika, że osoby związane z węgierskim rządem miały się włamywać do telefonów dziennikarzy śledczych. Do inwigilacji używano systemu Pegasus, który pozwala m.in. na wagląd w prowadzoną korespondencję bez wierzy użytkownika. Ponadto, umożliwia także korzystanie z aparatu, mikrofonu czy informacji o lokalizacji telefonu. Takimi działaniami miało zostać objętych co najmniej pięciu dziennikarzy m.in. Szabolcs Panyi z niezależnego portalu Direkt36 oraz 10 prawników i jeden polityk opozycji. W odpowiedzi na pytania dziennikarzy węgierski rząd stwierdził, że nie ma żadnej wiedzy o rzekomym zbieraniu danych.

Twórca Pegasusa, firma NSO zapewnia, że system powstał po to, aby skutecznie inwigilować terrorystów i przestępców.

Pegasus także w Polsce?

O tym, że Centralne Biuro Antykorupcyjne mogło kupić Pegasusa, informowali w 2019 roku dziennikarze TVN24. Potwierdzeniem tych doniesień ma być faktura na ponad 30 mln złotych, pod którą podpisał się szef CBA, a na którą natrafiła Najwyższa Izba Kontroli. Większość, bo 25 mln zł z tej kwoty, miało pochodzić z Funduszu Sprawiedliwości, a z raportu NIK wynika, że nie miały prawa być wykorzystane w ten sposób.

Co na to służby? CBA opublikowało oświadczenie, w którym podkreślono, że formacja „prowadzi swoje działania w oparciu o przepisy polskiego prawa”. „Kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratura Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd. CBA nie zakupiło żadnego »systemu masowej inwigilacji Polaków«. Pojawiające się w tej sprawie opinie i komentarze są insynuacjami i nie mają poparcia w faktach” – dodano.

Czytaj też:
Onet o planie politycznym Tuska. „Życzliwość dla Konfederacji, nieufność wobec Lewicy”