Joanna Szczepkowska dla „Wprost”: Może trzeba było wejść w politykę

Joanna Szczepkowska dla „Wprost”: Może trzeba było wejść w politykę

Joanna Szczepkowska
Joanna Szczepkowska Źródło: Jan Zamoyski / Agencja Gazeta
Proces wygrałam w Sądzie Najwyższym, ale moje nazwisko jest w TVN zabronione. Nawet kiedy mój przyjaciel, Chris Niedenthal zaprosił mnie do wypowiedzi na jego temat, stacja odmówiła. Gorzkie doświadczenie, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń i ustawy niszczącej TVN. Wolałabym mówić tylko dobrze o tej stacji, bo jest najlepsza – mówi w wywiadzie dla „Wprost” Joanna Szczepkowska. Aktorka mówi też m.in. o  „Donaldzie Tusku, który jako jeden nielicznych polityków, umie mówić i którego się słucha”, rachunku sumienia, jaki powinna zrobić opozycja, pogróżkach, jakie dostaje, a także, czy rozważa wejście do polityki.

Wprost: Na chwilę zdążyliśmy zapomnieć o epidemii, ale jesienią ma nadejść kolejna fala zachorowań na koronawirusa.

Joanna Szczepkowska: To możliwe niestety, bo już straciliśmy poczucie zagrożenia, co widać na każdym kroku. Staram się mimo wszystko nie tracić nadziei.

Założyła pani w internecie grupę „Nos polski”, aby zwrócić uwagę na to, że często źle nosimy maseczki. O ile w ogóle je nosimy.

Tak, chciałam się jakoś dołożyć do społecznej odpowiedzialności. Właśnie na covid umarła moja koleżanka i tego dnia przyszło do mnie dwóch panów z zamówioną pralką, żeby ją zamontować. Na moje pytanie: dlaczego nie mają maseczek, odpowiedzieli, że żadnego wirusa nie ma i to są wymysły mediów. Pożegnałam się z nimi od razu i napisałam list do firmy. Od razu też stworzyłam grupę „Nos polski”, gdzie ujawniamy takie przypadki, piszemy o swoich obserwacjach, o choćby o bezsensie noszenia maseczek z odkrytym nosem. I zaczęło się.

Codziennie dostaję pogróżki w rodzaju: „Będziesz mieć drugą Norymbergę”, „Umrzesz”, „Jesteś zdrajczynią”, itd.

Czytaj też:
Ludwik Dorn: Oglądam TVN. W moim kręgu towarzyskim są ludzie, którzy gardzą TVP

Zgłasza to pani na policję?

Nie mam na to siły. Poza tym jestem przyzwyczajona do takich ekstremalnych obelg od wielu lat. Zawsze mówiłam, co myślę, więc to spotykało mnie od każdej ze stron ideologicznego sporu. Trzeba sobie mówić po prostu: „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”.

Epidemia wyzwoliła w nas wiele negatywnych emocji, skłóciła nas jako naród.

Nie tylko epidemia, jesteśmy od dawna podzieleni, ale tej „ pandemicznej” awantury zupełnie się nie spodziewałam. Światopoglądowe spory można jeszcze zrozumieć. Gorzej ze społecznymi. Przecież noszenie maseczki to pewna umowa społeczna. Robię to dla innych, nie tylko dla mojego spokoju, ale przede wszystkim dla tego, kto stoi obok. Jest jakiś przedziwny zabobonny upór w tej niechęci. Znam kogoś, kto nie wierzył w covid, ciężko się przechorował i dalej nie nosi maseczki.

Artykuł został opublikowany w 29/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.