Izba Dyscyplinarna SN wydała 3 sierpnia postanowienie dotyczące sędziego, którego personalia są ukryte. Sędzia opisywany jako K. M. został decyzją Izby zawieszony, a jego wynagrodzenie zostało obniżone o 50 proc. na czas trwania zawieszenia. Przy okazji wydania wspomnianej decyzji, sędziowie Izby Dyscyplinarnej postanowili odnieść się do sporu, który w ostatnich tygodniach toczy się wokół ich powołań.
Zawieszenie sędziego, a w tle wyrok TSUE
Warto bowiem zaznaczyć, że wtorkowa decyzja w sprawie zawieszenia sędziego K. M. została wydana, choć nad Izbą Dyscyplinarną wisi topór w postaci wyroku TSUE. Przypomnijmy, że w połowie lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że proces powołania Izby nie był niezależny, dlatego Izba ta powinna powstrzymać się od rozstrzygania spraw. Dodatkowo przedstawiciele Komisji Europejskiej zagrozili, że jeśli Polska nie zastosuje się do wyroku, musi liczyć się z karami, które nałoży na nasz kraj Unia.
W Polsce powstał wówczas poważny spór. Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska wskazywała, że SN nie jest stroną sprawy i rozstrzygnięcie konfliktu pozostawia rządowi. Rząd z kolei wciąż nie zdecydował, jak zareaguje na unijne ultimatum. Z ust polityków PiS płyną jednak sygnały o zmianach w wymiarze sprawiedliwości, które mogłyby swoim zakresem objąć zastosowanie się do wyroku TSUE.
Izba Dyscyplinarna skarży się na „medialny lincz” i cytuje Jana Pawła II
Wtorkowa rozprawa dotycząca sędziego K. M. stała się jednak pretekstem do tego, by sędziowie Izby Dyscyplinarnej mogli przedstawić swoją wykładnię prawną wspomnianego wyżej sporu. Orzeczenie wydał trzyosobowy skład, w którym dwaj sędziowie to Piotr Niedzielak i Konrad Wytrykowski, czyli osoby, które dostały się do Izby na zasadach skrytykowanych przez TSUE. Trzecią osobą w składzie była ławniczka SN.
W uzasadnieniu decyzji o zawieszeniu sędziego i obniżeniu mu pensji czytamy, że orzeczenie takie było możliwe. Dlaczego? Zdaniem sędziów, w wyroku TSUE jasno określono, jakich rozstrzygnięć nie może wydawać Izba, a sprawa sędziego K. M. do takich nie należy. Sprawa K. M. nie była bowiem dyscyplinarką w ścisłym tego słowa znaczeniu. Sędzia ten był wcześniej zawieszony przez prezesa sądu, w którym pracował, a w takich sprawach sąd dyscyplinarny jedynie decyduje, czy sędziego zawiesić, czy uchylić decyzję prezesa.
Przy okazji sędziowie Izby wypowiedzieli się krytycznie na temat wyroku TSUE. „Państwo działa za pośrednictwem swoich organów, właściwych w kwestiach określonych orzeczeniami TSUE. Musi to być działanie zgodne z przepisami prawa krajowego” – argumentują sędziowie, sugerując wyższość Konstytucji. „Sąd Najwyższy stoi na stanowisku, że tym bardziej w czasie, kiedy powtarzają się próby ograniczania suwerenności Rzeczypospolitej Polskiej, szczególnie ważne jest wypełnianie przez sędziów ich zadań i działanie oparte na treści ustaw i Konstytucji” – dodają.
„Niezależnie bowiem od ataków na sędziów Sądu Najwyższego orzekających w Izbie Dyscyplinarnej, medialnego linczu, ostracyzmu środowiska sędziowskiego sąd w obecnym składzie podziela pogląd jednego z największych Polaków w historii, że każdy znajduje »w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować«” – kończą swoje uzasadnienie. Cytując wypowiedź o tym, że „każdy ma swoje Westerplatte” powołują się na jedno z wystąpień papieża Jana Pawła II.
Czytaj też:
Rząd zawiesi Izbę Dyscyplinarną w obawie przed milionowymi karami? „Ziobro się uspokoił”