Warszawska konferencja - zorganizowana pod hasłem "Ile liberalizmu ile konserwatyzmu w PO" - miała w zamyśle organizatorów przedstawić Platformę jako partię godzącą ludzi o dwóch światopoglądach: liberalnym i konserwatywnym.
Wewnątrzpartyjne różnice ujawniły się w wystąpienia dwóch głównych panelistów - reprezentującego liberalne skrzydło PO Andrzeja Olechowskiego i uchodzącego za konserwatystę Jana Rokity.
Olechowski zarzucił liderom PO, że Platforma przyczyniła się do budowy "reżimu IV RP" - państwa - jak mówił - "samego dla siebie, reżimu, który poniża własnych obywateli, by realizować własne interesy".
IV RP - mówił - ocenia ludzi według ich grzechów. "W IV RP nikt nie zasługuje na pochwały, nawet Władysław Bartoszewski. (...) Co zrobią obywatele, którzy zobaczą milion nazwisk na listach IPN" - pytał Olechowski.
Stwierdził też, że IV RP przejmuje sposoby rządzenia od reżimów totalitarnych. "Publiczne formułowanie podejrzeń, mnożenie służb specjalnych" - wymieniał Olechowski. "Mamy problem w służbie zdrowia - zgoda. Ale w rozwiązaniu go nie pomoże aresztowanie w świetle kamer kardiochirurga" - dodał.
Jego zdaniem, PO popełniła błąd popierając ustawę lustracyjną, która - jak mówił - "zmusza dziennikarzy i naukowców do składania oświadczeń lustracyjnych" i "przyłączając się do dewastującego zwyczaju traktowania polityki zagranicznej w kategoriach gry politycznej i sposobu na zdobycie poparcia politycznego". Przypomniał hasło Rokity w kwestii Traktatu Konstytucyjnego UE: "Nicea, albo śmierć".
Rokita, który zabrał głos tuż po Olechowskim powiedział, że "nie wie, czy ma się wdawać w polemikę z przedmówcą, czy dołączyć do konkursu antyrządowej propagandy".
"Ale chyba nie po to się spotkaliśmy (...) a już na pewno nie spotkaliśmy się po to, by nawzajem się przekonywać, że największym zagrożeniem dla wolności w Polsce jest jawność archiwów IPN" - stwierdził.
Dodał, że wydawało mu się, że debata w tej ostatniej kwestii jest już w PO zamknięta, że "jawność jest wyznawana przez PO w sposób zdecydowany i w stu procentach". Zadeklarował, że chce mówić o misji PO, a nie "problemie z lustracją Olechowskiego".
Tą misją - mówił - musi stać się "przeciwstawienie ładu publicznego panującemu chaosowi". Misja PO - mówił Rokita - to też odbudowa elementarnej sprawiedliwości i zamknięcie przeszłości.
Jego zdaniem, elementarnym posłannictwem PO musi stać się też zerwanie z "polityką kumoterstwa, podniesioną przez ten i poprzedni rząd niemal do rangi zasady konstytucyjnej" oraz walka z nieformalnymi powiązaniami, "z sitwą".
"Nie ma PO bez hasła +4 razy tak+" - mówił. Chodzi o sztandarowe postulaty PO: zniesienia immunitetu parlamentarnego, zmniejszenia liczby posłów o połowę, likwidacji Senatu, oraz wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych.
"Słuchając wystąpienia Janka Rokity w niektórych momentach odniosłem wrażenie, że chciałby on ciągle budować IV RP. A nam potrzeba kontrastu" - komentował europoseł Janusz Lewandowski.
Tusk ocenił, że niezależnie od sporów jakie toczą politycy PO, fundament ideowy partii jest trwały. Przyznał, że w Platformie istnieją dwa punkty sporne -stanowisko wobec lustracji i eurokonstytucji.
Ale - jak dodał - uzyskał zarówno od Rokity jak i Olechowskiego deklarację, że "szanując własne życiorysy i różne drogi dojścia do Platformy" będą stawiać "jedność i zdolność do wspólnego działania w Platformie jako wartość nadrzędną".
Liberalizmu i konserwatyzmu nie można stawiać w sprzeczności - przekonywała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Ich syntezą - mówiła - musi stać się powiązanie wolności człowieka z jego odpowiedzialnością za siebie, ale i za innych.
Dla państwa - podkreśliła - oznacza to wspólnotę służebną wobec obywateli, a nie "państwo, które kontroluje, sprawdza, poniża i wsadza do więzienia, i ma największą satysfakcję ze swojej siły".
"Zostawmy radykalizm radykałom. Sami skoncentrujmy się na ładzie" - wyzwał wiceszef PO Bronisław Komorowski. Przypomniał, że politycy PO brali już udział w rewolucji - "rewolucji Solidarności".
Politycy PO nie szczędzili też uwag swoim przeciwnikom z prawej i lewej strony sceny politycznej. Jako "Bizancjum" określił Rokita zwyczaje obecnie rządzących.
"Wielokrotnie widzieliśmy tabuny towarzyszące jakiemuś dygnitarzowi, który chciał się dostać do jednej ze swoich limuzyn; wczoraj ofiarą tego padli dziennikarze" - powiedział. Nawiązał w ten sposób do piątkowego zdarzenia w Sejmie. Gdy w funkcjonariusze BOR torowali drogę premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu wśród dziennikarzy usiłujących zadać mu pytania, dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska upadła na podłogę; premier przeprosił ją za ten incydent.
Nawiązując do ujawnionej w mediach treści rozmowy b. premiera Józefa Oleksego z biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym, Rokita powiedział: "Widzimy po tamtej stronie specyficzne stowarzyszenie parweniuszy chorych na żądzę pieniądza". "To wszystko nie jest nasz świat, nasz świat powinien być purytański" - stwierdził.
"Zadaniem Platformy jako formacji umiarkowania i zdrowego rozsądku było i pozostaje odsunięcie od władzy tych, którzy kompromitują ideę odnowy moralności publicznej, a jednocześnie powstrzymanie recydywy socjalizmu i postkomunizmu - oświadczył z kolei Tusk.
Natomiast o koalicji "krzyżowców z przestępcami, fanatyków z karierowiczami" mówiła szefowa mazowieckiej PO Ewa Kopacz. "To nie koalicja krzyżowców z przestępcami, ale chciwych, łapczywych i obłudnych Krzyżaków z przestępcami" - dorzucił Stefan Niesiołowski.
Uwagę uczestników konferencji przykuło też wystąpienie szefa PO na Lubelszczyźnie Janusza Palikota, który m.in. chciał niedawno usunięcia z partii Rokity. Palikot powiedział m.in., że priorytetem PO powinna być "obrona gejów, Żydów i ludzi z SLD".
"Przepraszam za to w jakim stopniu dolewaliśmy oliwy do ognia gdy powstawała IV RP" - mówił. Jak dodał, przeprasza zwykłych ludzi, których Platforma nie broniła w wystarczającym stopniu. W geście przeprosin Palikot zdjął marynarkę i założył t-shirt z napisem - "Jestem z SLD" i "Jestem gejem". "Musimy ich bronić bo oni są dziś słabi" - stwierdził Palikot.
"Każdy ma swojego Palikota" - skwitował Tusk.pap, ss