Swoje oświadczenie biskup częstochowski biskup-seniora pomocniczy przekazał za pośrednictwem Katolickiej Agencji Informacyjnej. Na wstępie podkreślił, że „całkowicie identyfikuje się” z listem, który prymas Polski skierował do niego. Twierdząc, że jego wypowiedź „przez część słuchaczy błędnie została zinterpretowana” przeszedł do wyjaśnień. Bp Długosz zapewnił, że rozumie krzywdę dzieci, które padają ofiarą pedofilów i nie miał zamiaru chronić przestępców. Duchowny przypomniał, że przez wiele lat był duszpasterzem dzieci. Na zakończenie przeprosił tych „których dotknęła jego wypowiedź”.
List prymasa
Przypomnijmy, że prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak zarzucił duchownemu w liście otwartym, że jego słowa „rozmijają się” z postawą, której oczekuje się od „przełożonych kościelnych wobec dramatu wykorzystania seksualnego oraz krzywdy osób w ten sposób zranionych w dzieciństwie”. Prymas ocenił wypowiedź bpa Długosza jako „szkodliwą” dla działań podejmowanych przez Kościół i „pogłębiającą cierpienie osób skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym”.
Co mówił biskup Długosz na Jasnej Górze?
O jakie słowa poszło? W czasie Apelu Jasnogórskiego bp Antoni Długosz nawiązał do problemu pedofilii wśród księży i tuszowania tego zjawiska przez zwierzchnictwo Kościoła. – Z wielkim bólem przeżywamy zaplanowany atak na biskupów. Wiąże się to z oskarżeniami, że niektórzy z nich zlekceważyli zatroskanie o skrzywdzonych przez księży ludzi, bagatelizując sprawców tych czynów – powiedział biskup senior. Dodał, że „kiedy ksiądz grzeszy, biskup wzywa go na rozmowę, upomina, wyznacza pokutę, po której, jeśli otrzymuje od księdza chęć poprawy, przebacza mu i daje szansę dobrego życia i duszpasterskiej pracy”.
Według duchownego „biskup ma być miłosiernym ojcem, który daje szansę marnotrawnemu synowi”. – Sprzeniewierza się swemu powołaniu, gdy staje się prokuratorem, donoszącym sądom na grzeszącego syna – zaznaczył bp Długosz. Zdaniem biskupa pomocniczego archidiecezji częstochowskiej „jeżeli nie ma poprawy u grzeszącego księdza, to ksiądz winien wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, a nie miłosierny biskup”.