W poniedziałek 16 sierpnia lotnisko w Kabulu pełne było uchodźców, próbujących wydostać się z 2,5-milionowego miasta zajmowanego sukcesywnie przez Talibów. Wstrząsające nagrania obiegły cały świat i poruszyły także niemiecką opinię publiczną. Dziennikarze „Berliner Zeitung” zwracają uwagę na całkowity brak działań swojego rządu w tej sprawie.
„Co prezentują tutaj minister obrony, minister spraw zagranicznych, a także minister spraw wewnętrznych, to porażka na całej linii. Osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy zdołały przewieźć 22 500 litrów piwa i wina z powrotem do Niemiec, ponieważ w Afganistanie nie wolno rozprowadzać alkoholu ze względów religijnych. Ale o biurokratyczne formalności związane z wjazdem ludzi, którzy pomagali na miejscu, spierano się tygodniami, tracąc cenny czas” – pisano w komentarzu do tamtejszych wydarzeń.
„BZ”: Ten rząd jest skończony
„W poniedziałek nie trzeba było słuchać ani jednego zdania przywódców rządu. Wyraźnie widać to było na twarzach minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer, ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa i kanclerz Angeli Merkel: ten rząd jest skończony” – dodawano. „Ani jednego słowa żalu, że pracownicy niemieckiej ambasady znaleźli się w niebezpieczeństwie. Ani odrobiny empatii dla ludzi, którzy do tej pory ufali Niemcom w Afganistanie, a teraz boją się śmierci” – podkreślali dziennikarze „Berliner Zeitung”.
Gazeta zwróciła uwagę, że niemiecka ambasada w Kabulu już tydzień temu zwracała uwagę na szybko pogarszającą się sytuację w Afganistanie. Tymczasem minister Heiko Maas zwołał sztab kryzysowy dopiero w piątek 13 sierpnia. Jednocześnie niemieccy politycy mieli przyznać, że nie mają żadnej kontroli nad sytuacją o bronić się, że inne państwa popełniły podobny błąd w ocenie.
Czytaj też:
To za tym samolotem biegły setki Afgańczyków. Pokazano poruszające zdjęcie z wnętrza