Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek, że Polska ewakuuje z Afganistanu około 100 osób. – Zobowiązałem ministrów obrony narodowej oraz administracji i spraw wewnętrznych do bardzo szczegółowego przejrzenia dokumentacji sprzed lat, aby każdy, kto kiedykolwiek współpracował z RP, mógł u nas uzyskać schronienie. Polska nie zostawia przyjaciół i sojuszników w potrzebie – mówił szef rządu na konferencji prasowej.
We wtorek Polska wysłała w stronę Kabulu trzy samoloty wojskowe, które mają przeprowadzić operację ewakuacji polskich współpracowników z przesiadką w Uzbekistanie.
Polscy współpracownicy koczują w pobliżu lotniska w Kabulu
O ewakuację afgańskich współpracowników od wielu dni walczy grupa byłych pracowników Polskiego Kontyngentu Wojskowego. MSZ miało od nich w poniedziałek otrzymać listę ok. 50 afgańskich współpracowników i członków ich rodzin, którzy obecnie koczują w pobliżu lotniska.
Jak informuje Onet, we wtorek wieczorem zaledwie 10 z tych 50 osób otrzymało potwierdzenie od polskich władz, że zostaną ewakuowane z Afganistanu. – W zasadzie nie wiadomo, co czeka pozostałych 40. Całą grupę zebraliśmy wcześniej w Kabulu, teraz wszyscy przemieścili się już bliżej lotniska. Koczują tam i czekają na dalsze ruchy. Ci ludzie są wycieńczeni, przede wszystkim psychicznie, bo nie wiedzą, co się z nimi stanie – mówi Onetowi Magdalena Chrapek-Wawrzyniak, jedna z byłych pracowników PKW, którzy koordynują pomoc dla Afgańczyków.
Wiceszef MSZ Marcin Przydacz zapewnił dziennikarzy Onetu, że wyjaśni tę sprawę, a lista jest na bieżąco aktualizowana.
– W tej chwili tysiące osób chcą się ewakuować z Afganistanu, argumentując, że współpracowały z różnymi kontyngentami. Nie może dochodzić tutaj do nadużyć, te osoby są więc weryfikowane przez specjalny zespół. Jest chyba oczywiste, że nie wszystkie tę weryfikację przechodzą. Nie możemy zapominać o względach bezpieczeństwa – podkreślił Przydacz w rozmowie z Onetem.
Czytaj też:
Uchodźcy z Afganistanu. Polska może być pierwszą linią frontu