Wprost: Misja w Afganistanie kończy się całkowitą porażką zaangażowanych państw, w tym Polski. Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z tej operacji?
Generał broni Mirosław Różański: Decyzja o udziale Polski w misjach wojskowych zawsze powinna być analizą dwóch aspektów. Po pierwsze, czy dana misja wojskowa jest w zasięgu możliwości naszych Sił Zbrojnych. Czy mamy wystarczająco dużo transporterów, samolotów, śmigłowców, specjalistycznego sprzętu i żołnierzy. Po drugie, czy taka misja jest w żywotnym interesie Polski, co nam przyniesie i jaki będziemy mieli z tego zysk.
Jak to wyglądało z Afganistanem? Był w naszym zasięgu?
Niestety jako Polacy mamy czasem podejście „postaw się, a zastaw się”. W tym przypadku było podobnie. Amerykanie powierzyli nam odpowiedzialność za prowincję Ghazni, a my odpowiedzieliśmy, że oczywiście damy radę. Tymczasem ta misja bardzo poważnie obciążyła nas finansowo i sprzętowo.
Z drugiej strony był to jeden z najlepszych poligonów dla żołnierzy. Wiem, że to zabrzmi szorstko, ale funkcjonowanie w warunkach realnego zagrożenia jest najlepszym sprawdzianem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ponad 800 żołnierzy wróciło rannych, a 44, w tym jeden pracownik cywilny, zginęło, ale jestem zdania, że nasze Siły Zbrojne powinny uczestniczyć w tego typu misjach. Tylko powinniśmy mierzyć siły na zamiary.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.