Wprost: W swojej książce „Jak wychować rapera. Bezradnik” napisał pan, że nie ma przypadków. Zapewne więc nie przez przypadek obaj znaleźliście się niemal w tym samym momencie na świeczniku. Pan zyskał rozgłos, stając w obronie praworządności i konstytucji, pana syn nagrał „Patointeligencję”, stając się z dnia na dzień idolem nastolatków.
Prof. Marcin Matczak: Moje pojawienie się w przestrzeni publicznej w związku z kryzysem konstytucyjnym, zaczęło się w 2017-2018 roku, gdy mój syn publikował pierwsze utwory. Dwa lata później, pojawił się najgłośniejszy z nich - „Patointeligencja”. To było ogromne wyzwanie dla całej naszej rodziny. Szczególnie dla mojej żony. Dwóch jej mężczyzn z dnia na dzień stało się rozpoznawalnymi. Byliśmy atakowani i obijani. Arletta nie wiedziała, o kogo ma się bardziej martwić.
Ta sława was w pewnym stopniu przerosła? Żona mówiła panu: I po co nam to było?
Takie słowa nie padły, ale wiadomo, że popularność bywa trudna. Człowiek wchodzi w życie publiczne nie do końca świadomy konsekwencji. W moim przypadku był to odruch buntu przeciw temu, co dzieje się w Polsce.
Prawnik, który widzi kryzys konstytucyjny, jest jak lekarz, który widzi ofensywę antyszczepionkowców w czasie pandemii. Musi zareagować, bo na zło nie może być przyzwolenia.
Pana życie nabrało obrotów.
Trochę straciłem nad nim kontrolę. Człowiek powie coś raz w sposób przekonujący i zaczyna być zapraszany do telewizji. Ludzie zaczynają pokładać jakieś nadzieje w tym, co mówi. To chwilę trwa i nagle nic już nie jest takie, jak wcześniej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.