Garrett M. Graff podjął się próby rekonstrukcji zdarzeń, które miały miejsce 11 września 2001 roku. Autor opisuje krok po kroku przebieg jednego z największych zamachów terrorystycznych. Nie jest to jednak próba analizy przyczyn tego wydarzenia. Przedstawiona przez autora historia nie jest również naszpikowana danymi technicznymi, a skupia się na tym, co trudne do uchwycenia.
Garrett M. Graff przedstawia splatające się ze sobą historie wielu ludzi – niezależnie od wieku, płci, wykształcenia, zawodu – których los został połączony przez ogrom tragedii. To im autor książki „Jedyny samolot na niebie. Historia mówiona zamachów z 11 września” oddaje głos. A dzięki temu udało mu się stworzyć niezwykle emocjonalną historię, z której wręcz wydziera się prawda.
„Moim zadaniem było uchwycenie, jak 11 września wyglądał z perspektywy zwykłych Amerykanów, jak ataki w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Pensylwanii wpłynęły na życie w całych Stanach Zjednoczonych, od bliźniaczych wież WTC po pewną szkołę podstawową na Florydzie, a także jak w obliczu niewyobrażalnej grozy zachowali się przedstawiciele wojska i władz na Kapitolu, w Białym Domu, w skrytych pośród gór bunkrach, w centrach zarządzania ruchem powietrznym i w kokpitach samolotów bojowych” – pisze Garrett M. Graff.
„Żadnych rozmów. Były modlitwy. I strach”"
W wyniku przeprowadzonej 11 września serii czterech ataków terrorystycznych śmierć poniosło około trzech tysięcy osób. Dwa porwane samoloty rozbiły się o bliźniacze wieże World Trade Center w Nowym Jorku, sterowany przez terrorystę Boeing 754 zniszczył część Pentagonu, a Boeing 757 rozbił się w pobliżu Shanksville w Pensylwanii. Nie wiadomo, jak potoczyłby się ostatecznie los ostatniej maszyny, gdyby nie heroiczna postawa pasażerów, którzy pokrzyżowali okrutny plan.
Zaplanowane działanie terrorystów doprowadziło nie tylko do śmierci kilku tysięcy osób, ale zbierało kolejne tragiczne plony w postaci cierpienia bliskich zmarłych, wspólnoty narodowej, a także wywołując niepokój międzynarodowy.
„Było mnóstwo łez. Było mnóstwo chwil cichego wpatrywania się w ekran telewizora. Żadnych rozmów. Były modlitwy. I strach. Nie można tego nawet nazwać huśtawką, bo cały czas tkwiliśmy w dołku. »O Boże, to straszne«. » A to gorsze«. „A to jeszcze gorsze«. Bez przerwy dostawaliśmy notki z informacjami, odbieraliśmy telefony, wydawaliśmy rozkazy" – powiedział Andy Card, szef kancelarii prezydenta.
W książce „Jedyny samolot na niebie” przytoczone zostały m.in. słowa wypowiadane przez osoby z najbliższego otoczenia prezydenta Georga W. Busha, którzy próbowali z chaosu informacyjnego wyłuskać prawdę, jednocześnie prowadząc wojnę z czasem. Ze strzępków informacji starali się stworzyć układankę, która odcisnęła piętno nie tylko na historii USA, ale także globalnie. Dzięki tym relacjom czytelnik może zajrzeć za kulisy wielkiej polityki i obserwować proces podejmowania trudnych decyzji w obliczu gigantycznego niebezpieczeństwa.
„Jedyny samolot na niebie” to również relacje ratowników, którzy narażając własne życie, nieśli pomoc tym, którzy ucierpieli w wyniku zamachów. Do opisania dramatyzmu tej sytuacji nie sposób znaleźć odpowiedniego słowa. Ale w książce Garretta M. Graffa „mówią” też obrazy. Autor przytacza np. opisy naocznych świadków, którzy widzieli, jak zdesperowane osoby, uwięzione w płonących budynkach, skaczą z okien.
„Nigdy nie zapomnę tego obrazu i tego odgłosu. Przerażającego odgłosu ludzi uderzających o ziemię” – powiedział dr Charles Hirsch, naczelny lekarz sądowy.
„Sprawy wyglądają coraz gorzej, tato”
Pojawiają się również wstrząsające zapisy ostatnich wiadomości od osób znajdujących się na pokładzie porwanego przez terrorystów samolotu. W rozdzierających serce słowach żegnali się ze swoimi bliskimi, bo cień nadziei na pozytywny rozwój wydarzeń tlił się coraz słabiej.
„Sprawy wyglądają coraz gorzej, tato. Jedna ze stewardess została pchnięta nożem. Zdaje się, że mają też gaz pieprzowy. Powiedzieli, że mają bombę. Z samolotem jest coraz gorzej. Rzuca samolotem. Wydaje mi się, że za sterami nie siedzi pilot. Że spadamy. Chyba zamierzają lecieć do Chicago albo jakiegoś innego miasta i wlecieć w budynek. Nie martw się, tato. Jeśli to się stanie, to szybko będzie po wszystkim. O Boże, Boże, Boże” – to treść wiadomości głosowej jednego z pasażerów samolotu.
Warto przyjrzeć się również strukturze książki autorstwa Garretta M. Graffa. Autor na początku kolejnych rozdziałów zamieszcza krótkie wprowadzenia, dzięki którym czytelnik natychmiast teleportuje się do centrum zdarzeń. Książka „Jedyny samolot na niebie” bazuje na ponad 500 ustnych przekazach spisanych przez autora lub innych dziennikarzy i historyków na przestrzeni ostatnich 17 lat. To właśnie ich zapis stanowi trzon prowadzonej opowieści.
Autor nie zamyka historii równo z wybiciem północy z 11 na 12 września. Prowadzi czytelnika dalej. W skrótowej formie pędzi przez kolejne lata, aż do informacji przekazanej przez Baracka Obamę o operacji, w wyniku której śmierć poniósł Osama Bin Laden.
Na książkę „Jedyny samolot na niebie” można patrzeć w dwojaki sposób. Z jednej strony jest to pozycja, którą powinien przeczytać każdy, kto zna bieg tragicznych wydarzeń. Będzie ona stanowiła uzupełnienie i zamiast statystyk ukaże ludzki wydźwięk dramatu, nadając ofiarom twarze. Z drugiej strony jest to też pozycja, od której młode pokolenie, któremu zamachy z 11 września w wątły sposób zapisały się w pamięci, może zacząć, aby wgłębiać się w tę historię na bazie bardziej szczegółowych publikacji dotyczących już samych przyczyn i konsekwencji dnia, który na zawsze zapisał się w historii.