USA kontra Francja i kangury w tle

USA kontra Francja i kangury w tle

Joe Biden
Joe Biden Źródło: Newspix.pl / ZUMA
Coraz ciekawiej dzieje się w świecie polityki międzynarodowej – i to w ramach jednego obozu szeroko rozumianego Zachodu. Zaiskrzyło w relacjach Francja-USA. Ba, zaiskrzyło to mało powiedziane.

Obserwujemy prawdziwy pożar, mimo że oba państwa dzieli Atlantyk. W tym pożarze płonie kolosalna kwota 40 miliardów dolarów, które Paryż miał zainkasować za sprzedaż 12 okrętów podwodnych dla Australii. Media określały to australijsko-francuskie porozumienie jako „kontrakt stulecia”.

Trzeba przyznać, że był on rozpisany na dwie dekady i miał zapewnić robotę stoczni w Normandii, w Cherbourgu, jeśli nie do końca świata, to na dziesiątki lat, bo chodziło też o serwisowanie już oddanego sprzętu i jego modernizację. W sumie miało to kosztować przeszło dwa razy więcej niż same okręty. Zatem do francuskiej kasy miało wpłynąć z Oceanii aż 90 miliardów dolarów!

Australia nie ma w zasadzie w ogóle nowoczesnej floty podwodnej, a Paryż miał to Canberrze zagwarantować, praktycznie uniezależniając ja od innych sojuszników (czytaj: od USA i Wielkiej Brytanii).

Co prawda pierwsze okręty miały zostać przekazane Australijczykom dopiero za 10 lat, a całość operacji miała zakończyć się za lat niemal 30, ale Waszyngton skontrował już teraz. Ostatecznie Australia będzie miała podwodną flotyllę, ale dzięki Waszyngtonowi i Londynowi.

Czytaj też:
Wyborcza karuzela w Berlinie, Paryżu i Rzymie

To porozumienie trzech państw z trzech kontynentów nazwano AUKUS. To skrót od liter symbolizujących te kraje: A – Australia, UK – United Kingdom, US – United States. Traktat ten został też nazwany „indopacyficznym” i choć w wymiarze geostrategicznym ma być zaporą dla wpływów Chin, to pierwszym krajem, który stał się jego ofiarą jest Francja.

Teraz ministrowie spraw zagranicznych i obrony Republiki Francuskiej miotają pod adresem Australii najgorsze słowa: „Dostaliśmy cios w plecy”. Ta wypowiedź szefa MSZ Le Driana brzmi więcej niż ostro, bo takich słów między sojusznikami się nie używa.

Ale gdy ten sam minister spraw zagranicznych mówi, iż „takie nieprzewidywalne działania obecnej administracji (USA – przyp. R.Cz.) przypominają mi czasy, gdy w Białym Domu decydował Donald Trump” – to mogę się tylko roześmiać, bo akurat prezydent Macron inwestował w relacje z Trumpem bardzo mocno. Zresztą z wzajemnością.

Czytaj też:
Samobójstwo polityczne Josepha R. Bidena

Prezydent Trump przyjmował go czerwonym dywanem w Waszyngtonie, a także zapraszał Monsieura Macrona i Pierwszą Damę Francji do swoich prywatnych rezydencji, co kontrastowało z lodowatym przyjęciem Angeli Merkel, której Jankesi pozwolili złożyć zaledwie dwudniową „roboczą wizytę”.

No, to teraz nowy Biały Dom odwinął się, „karząc” Paryż, a przy okazji zarobi „bajońskie sumy”, żeby użyć nieco złośliwie pojęcia rodem z francuskiej historii.

Źródło: Wprost

Ostatnie wpisy

  • Polska, USA: Korepetycje dla sekretarza Hegsetha17 lut 2025, 9:45Polska nie gra w tej samej lidze co USA, ale powinniśmy znać swoją wartość.
  • Grunwald Trumpa10 lut 2025, 8:39Polska po wiekopomnym zwycięstwie nad tradycyjny wrogiem z Zachodu - w tamtym czasie pod postacią Zakonu Krzyżackiego – w 1410 roku pod Grunwaldem nie poszła za ciosem i mieliśmy z Krzyżakami problemy jeszcze przez ponad 100 lat. Nie wiem, czy...
  • USA: Gorąca polityczna zima...3 lut 2025, 8:54Dzieje się w USA po inauguracji Trumpa, oj,dzieje! Jest zupełnie jak u Alfreda Hitchcocka – co prawda reżysera angielskiego, ale od 56. roku życia obywatela amerykańskiego, który zresztą w Stanach Zjednoczonych zmarł (oczywiście w Mekce tamtejszej...
  • Obama, wuj Walery i żydowska dziewczynka27 sty 2025, 8:51Dokładnie dziś mija 9. rocznica symbolicznej dla mojego kraju, ale także dla mojej rodziny i pewnej uroczystości w Waszyngtonie.
  • Trump – dzień pierwszy20 sty 2025, 14:04Dziś o 20 czasu polskiego rozpocznie się inauguracja prezydentury Donalda Johna Trumpa. Z góry wiadomo, że będzie to wyjątkowa prezydentura.