Afera mailowa. Premier Morawiecki miał inspirować medialne ataki. „Rozmawiałem z Kurą – przyjął"

Afera mailowa. Premier Morawiecki miał inspirować medialne ataki. „Rozmawiałem z Kurą – przyjął"

Michał Dworczyk i Mateusz Morawiecki
Michał Dworczyk i Mateusz Morawiecki Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski / Fotonews
Do sieci trafiły kolejne e-maile, które rzekomo miały zostać wykradzione w wyniku przejęcia przez hakerów kontroli nad prywatnym kontem pocztowym Michała Dworczyka. Zgodnie z nimi premier Mateusz Morawiecki miał inspirować medialne ataki prowadzone przez TVP i akceptować naginanie prawa ws. odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

Część wiadomości wykradzionych rzekomo z prywatnej skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka pochodzi z okresu sprzed wyborów samorządowych w 2018 roku. E-maile dotyczą raportu ws. warszawskiej reprywatyzacji, przygotowanego przez ruch Miasto Jest Nasze (MJN), w którym krytykowany jest m.in. prof. Maciej Kaliński, niegdyś jeden z ekspertów związanych z premierem .

Dear All, dziś pojawił się temat - prof. Kalińskiego, który był w Radzie Legislacyjnej - wykorzystywany do ataku na nas w Warszawie. Warto zwrócić uwagę, że ten człowiek został powołany do Rady Legislacyjnej przez Tuska/Kopacz, a ja go w kolejnej kadencji właśnie nie powołałem, co może być przykładem naszej transparentności w tej sprawie” – rzekomo pisał Morawiecki m.in. do Dworczyka.

W odpowiedzi osoba używająca pseudonimu „Winston Wolf” napisała, że „to powinno TVP rozjechać, przepytać MJN i pokazać hipokryzję i celowe pomijanie faktów”.

Chciałbym, żeby ktoś wziął odpowiedzialność na siebie – kto dzwoni w tej sprawie do TVP, kto dzwoni do normalniejszych portali typu Interia, kto dzwoni do tożsamościowych i niepodległościowych portali” – miał odpisać Morawiecki.

W odpowiedzi ówczesna rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska miała zapewnić, że skontaktuje się z Interią oraz mediami zarządzanymi przez braci Karnowskich.

Działania polegające na zadzwonieniu do TVP miał zadeklarować także szef KPRM Michał Dworczyk. W kolejnej wiadomości pisał: „Rozmawiałem z Kurą - przyjął ", co może być odniesieniem do prezesa TVP .

Premier akceptuje naginanie prawa?

Kolejne wiadomości pochodzą z 4 września 2019 roku, czyli z czasu kampanii wyborczej przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Opinia wyborcza była wtedy żywo zainteresowana lotami najważniejszych polityków, po aferze związanej z lotami marszałka Sejmu .

W ujawnionej korespondencji politycy zastanawiają się jak odpowiedzieć dziennikarzom na pytania o ujawnienie nazwisk osób towarzyszących w lotach premierowi Mateuszowi Morawieckiemu.

Kochani, jesteśmy zawaleni stosem pytań poselskich i dziennikarskich nt. list osób towarzyszących PMM [premierowi Mateuszowi Morawieckiemu - red.] w lotach. To decyzja polityczna” – miał napisać minister Dworczyk i przedstawić następujące rozwiązania sytuacji:

  1. Możemy to dać
  2. Odroczyć - (przetwarzanie informacji, etc.) i dać po wyborach
  3. Nie dać, opierając się na naciąganej ekspertyzie prawnej - RODO, etc.
  4. Może ma ktoś inny pomysł?

Sam Dworczyk rzekomo zasugerował wybór opcji nr 2, czyli jak najdłuższe odpowiadanie na pytanie dziennikarzy, na podstawie prawdopodobnie naciąganych powodów takiego opóźnienia. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej jej udostępnienie powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku. Ten termin w uzasadnionych przypadkach może być wydłużony, ale nie dłużej niż o dwa miesiące od dnia złożenia zapytania.

Z sugestią miał się zgodzić szef Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia. „Wersja 2. jest najlepsza. Tematu nie ma. Jak będą nam zarzucać, to wtedy odpowiemy, że RODO, SOP i ABW nie pozwala” – pisał rzekomo Matynia.

Wtedy premier Morawiecki, w odpowiedzi na maile Dworczyka i Matyni miał napisać „OK”, akceptując działania naginające prawo do informacji.

Müller: Odpowiadaniem na maile dziennikarzy zajmuje się CIR

W czwartek o komentarz w tej sprawie był proszony rzecznik rządu Piotr Müller.

Tak jak zawsze w tego typu przypadkach są to informacje grupy hakerskiej, która włamała się do części skrzynek pocztowych przedstawicieli rządu i opozycji. Nie będę komentował tych doniesień, bo są one przedmiotem walki dezinformacyjnej. Wszyscy eksperci, którzy się zajmują tymi kwestiami, także z NATO, mówią wprost, że tego typu informacji w ogóle nie powinniśmy komentować – mówił. – Odpowiadaniem na maile dziennikarzy zajmuje się CIR. Jeśli mówimy o kierunkach politycznych to ok, jeśli chodzi o dostęp do informacji, to jest już rola urzędników – dodał dopytywany przez dziennikarzy.

Oświadczenie Michała Dworczyka

Od początku czerwca w sieci pojawiają się wiadomości, które mają pochodzić z prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka. Szef KPRM już w czerwcu bardzo szybko wydał oświadczenie w sprawie. „W związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na moją skrzynkę email i skrzynkę mojej żony, a także na nasze konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe" – czytamy w komunikacie, który został opublikowany na .

„Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje"

Czytaj też:
Kolejny rzekomy mail Michała Dworczyka. „Poszedłem za radą Krzyśka Skórzyńskiego”