Paweł Kukiz zamieścił na swoim profilu na Facebooku wpis, w którym przypomniał lipcową wizytę w kopalni Turów. Liderowi ruchu Kukiz'15 towarzyszył poseł Stanisław Żuk, który przez wiele lat był prezesem tej kopalni.
„Na miejscu poznałem wiele szczegółów, o których nigdzie się nie słyszy- np. taki, że Czesi argumentują konieczność zamknięcia kopalni m.in. ze względu na bliskość granicy dopuszczalności hałasu (w decybelach). No i Unia uznaje ten argument, chociaż stan faktyczny jest taki, że aby tę granice przekroczyć trzeba byłoby otworzyć jeszcze jedną kopalnię o podobnej do Turowa wielkości” – tłumaczył parlamentarzysta.
Kukiz o powodach sporu o Turów
Polityk stwierdził, że „Czesi skarżą się również na rzekome obniżanie się u nich poziomu wód gruntownych w studniach, ale co ciekawe nie obniża się u nich poziom wód w gliniankach i innych zbiornikach”.
„Ani Czesi, ani TVN-y czy inne »wolne media« traktujące wszystkie (nawet absurdalne i szkodzące Polsce) decyzje UE jak świętość ani słowem się nie zająkną o tym, że w Czechach w połowie października będą wybory i że czeska Lewica wespół z Zielonymi sprawę Turowa traktują jako paliwo wyborcze” – ocenił Paweł Kukiz.
Według lidera ruchu Kukiz'15 „po wyborach w Czechach nagle ruszą rozmowy i zostanie osiągnięty kompromis”. „Wspomnicie moje słowa” – zapewniał poseł.
Spór o kopalnię Turów
Po kilku miesiącach od wydania decyzji o wstrzymaniu pracy kopalni do czasu wydania ostatecznej decyzji TSUE stracił cierpliwość i nałożył na Polskę karę za każdy dzień zwłoki w zrealizowaniu decyzji. Nasz kraj ma płacić 500 tys. euro za każdą dobę, w której kopalnia pracuje. TSUE powołuje się na fakt, że koncesja na wydobycie węgla brunatnego z kopalni odkrywkowej w Turowie, nie mogła zostać ponownie przedłużona automatycznie. Operator powinien przeprowadzić nową ocenę oddziaływania na środowisko, czego nie zrobiono.
Najważniejsi politycy zapewniają, że decyzja TSUE nie ma podstaw prawnych i Polska nie będzie jej respektowała; zdają się też uspokajać, że nic się nie stało. Inaczej sprawę widzą pracownicy kopalni i elektrowni, którzy boją się o swoją pracę. Ewentualne zamknięcie kopani to również ogromny problem dla mieszkańców regionu, również tych, którzy nie są zawodowo związani z kopalnią i elektrownią.