Wprost: Ma pan jakieś osobiste, szczególne wspomnienie związane z 3 października 1996 r.? Nie współpracował pan jeszcze wtedy z Wisławą Szymborską?
Michał Rusinek: Poznałem Wisławę Szymborską mniej więcej pół roku przed przyznaniem jej nagrody Nobla. Założyliśmy wtedy ze znajomymi z ostatniego roku polonistyki Towarzystwo Admiratorów prof. Teresy Walas, która była naszą ukochaną profesorką, a poza tym była przyjaciółką Wisławy Szymborską. Wymyśliliśmy sobie, że zaprosimy do tego towarzystwa przyjaciół pani profesor i przy okazji zorganizujemy spotkanie. Co więcej, wymyśliliśmy, że trzeba będzie napisać limeryk, żeby dostać się do tego naszego towarzystwa.
Ponieważ Wisława Szymborska już wcześniej napisała taki limeryk ku czci Teresy Walas, zaprosiliśmy ją w charakterze członka rzeczywistego i honorowego zarazem.
Kiedy wysłałem jej zaproszenie, odpisała mi na nie bardzo zabawnie i nawet wysłała limeryk o miejscowości Słupca. Najpierw była to więc znajomość korespondencyjna, a później okazało się, że to ja muszę do niej zadzwonić i ją zaprosić. Pamiętam, że bałem się, jak Wisława Szymborska mnie potraktuje – wtedy nie miała jeszcze sekretarza i dzwoniło się do niej bezpośrednio – ale okazała się bardzo miła, zgodziła się i przyszła na spotkanie. Było tam więcej osób, ale pamiętam, że wszyscy byliśmy absolutnie zauroczeni jej osobowością i jej sposobem opowiadania. Mniej więcej po pół roku okazało się, że…
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.