Wielki capstrzyk to tradycyjny niemiecki zwyczaj, którego korzenie sięgają XVI wieku, a w podobnej formie były organizowane od czasów pruskiej armii z XIX wieku. Samo słowo capstrzyk, zgodnie ze słownikową definicją, oznacza wieczorny przemarsz wojska, zwykle z orkiestrą, odbywający się w przeddzień jakiejś uroczystości. Tradycyjnie taki przemarsz odbywa się z pochodniami.
Kontrowersyjny wielki capstrzyk
I mimo że wielkie capstrzyki odbywają się w Niemczech dość często, na przykład na pożegnanie prezydenta Christiana Wulffa w 2012 roku, czy w 2015 z okazji 60-lecia Bundeswehry również przed budynkiem Reichstagu, to obecny marsz wzbudził duże kontrowersje.
Wielki capstrzyk, który odbył się przed budynkiem Reichstagu w środę 13 października wieczorem, został zorganizowany na cześć żołnierzy, którzy powrócili z misji w Afganistanie. Na Twitterze wybuchła dyskusja niemieckich polityków i komentatorów, którzy spierali się po pierwsze, czy należy czcić tak kontrowersyjną misję, w której przez 20 lat zginęło wiele tysięcy osób, z czego większość to ofiary cywilne. W Afganistanie zginęło też 59 niemieckich żołnierzy.
Niektórzy komentatorzy zwracali uwagę, że widok żołnierzy z pochodniami przypomina im najbardziej mroczne rozdziały niemieckiej historii.
„Co to za militarystyczny rytuał rodem z Prus i epoki nazistowskiej? W wojnie zginęło ponad 175 tys. ludzi - w większości cywilów. W Afganistanie nic nie jest dobrze, co tu świętować” – pisał Hans-Christian Stroebele, prawnik i polityk Zielonych.
„Uważam, że marsze z pochodniami przed Reichstagiem prowadzone przez umundurowanych ludzi są naprawdę, naprawdę do niczego” – oceniał dziennikarz telewizyjny i satyryk Jan Boehmermann.
Niektórzy komentatorzy wzywali też do reformy ceremonii, która „wywołuje w kraju i za granicą fałszywe skojarzenia, które nie są godne upamiętnienia”.
Ministerstwo odpowiada: Rozczarowujące porównania
„Wielki Capstrzyk jest dla naszych żołnierzy. Tutaj honorowani są ludzie, którzy poświęcili swoje życie dla demokracji. Nadużywanie tego politycznie jest niegodne” – napisało niemieckie Ministerstwo Obrony na Twitterze w odpowiedzi na zarzuty.
Ministerstwo podkreśliło wagę dyskusji, ale zaznaczyło, że porównania z najciemniejszym rozdziałem historii Niemiec są rozczarowujące. „Bundeswehra jest armią parlamentu. Dzięki temu ma swoje miejsce w społeczeństwie – przy specjalnych okazjach także przed budynkiem Reichstagu” – dodano.
twitterCzytaj też:
Morawiecki podczas Q&A odczytał pytanie o „oszuście Tusku”. Odpowiedział wspominając o baśniach