Sarkozy i Royal spotkają się więc w drugiej turze głosowania, przewidzianej na 6 maja.
Pozostali kandydaci z czołówki - centrysta Francois Bayrou i nacjonalista Jean-Marie Le Pen - zdobyli odpowiednio 18,3 i 11,5 proc. głosów.
Oficjalne rezultaty komisja wyborcza ogłosi w środę.
Zaskoczeniem obecnej elekcji prezydenckiej była bardzo wysoka frekwencja, wynosząca 84,5 proc.
Po południu w paryskich punktach wyborczych było tłoczno, przed wejściami ustawiały się kolejki chętnych do głosowania.
"Wierzę, że Francja się zmieni, choć nie mam pojęcia jak - powiedziała opuszczająca punkt wyborczy w centrum Paryża 54-letnia Marie-Therese. - Głosowałam z nadzieją, bo Francja potrzebuje zmian". Zapytana, na kogo oddała głos, odpowiedziała, że na kandydatkę socjalistów Segolene Royal.
Wychodzący tuż za nią Bertrand, emeryt, głosował na faworyta sondaży, kandydata centroprawicy Nicolasa Sarkozy'ego. "Oddałem głos na Sarkozy'ego. Zawsze byłem po prawej stronie i to jest jedyny kandydat, który utrzyma ten kurs" - podkreślił.
Inni spotkani wyborcy przyznawali, że nie było łatwo dokonać wyboru spośród startujących w elekcji 12 kandydatów
ab, pap