„To znak czasu. Solidarność walczyła w przeszłości o wolność Europy, dziś w Brukseli została przywitana zasiekami przez brukselskich urzędników” – pisał na Twitterze wiceszef Solidarnej Polski i sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Michał Wójcik.
Polityk pomylił się jednak w dwóch kwestiach. To nie urzędnicy, tylko krajowa policja przygotowywała barierki na demonstrację, która dodatkowo odbywała się w Luksemburgu, a nie w Brukseli. „Luksemburg nie jest w Brukseli, co więcej Luksemburg nie jest nawet w Belgii. Może ktoś zrobi wycieczkę i pokaże ministrowi gdzie jest Luksemburg” – drwił na Twitterze Oskar Sobolewski.
Polityk swojego tweeta skasował, ale raz jeszcze wyraził swoje zdanie na temat okoliczności piątkowego protestu. „Bruksela czy Luksemburg nie ma w istocie znaczenia. TSUE już od dawna gra w drużynie KE. Znak czasu pozostaje. Solidarność walczyła w przeszłości o wolność Europy, dziś została przywitana zasiekami. Tego się nie da wyśmiać” – podkreślał.
Protest polskich górników w Luksemburgu
W piątek 22 października od 10 rano polscy górnicy z kopalni Turów protestowali przed siedzibą Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. W mediach społecznościowych zobaczyć można było, jak na przyjazd związkowców przygotowały się miejscowe służby. Fotografie pokazujące barierki i drut kolczasty zamieszczali na swoich profilach głównie politycy PiS, wyrażający przy tym oburzenie na sposób potraktowania polskich manifestantów.
Czytaj też:
Wójcik krytykuje Morawieckiego. „Był naiwny. Jechaliśmy jak walec, trzeba było jechać dalej”