Były dziennikarz Maciej Marosz jest jednym z trzech współautorów książek z cyklu „Resortowe dzieci”. To on obok Doroty Kani i nieżyjącego już Jerzego Targalskiego tropił powiązania wpływowych osobistości III RP ze służbami z okresu PRL. W swoich publikacjach opisał m.in. rodziców Hanny Lis, która w reakcji nazwała go „specem od brudnej roboty” i „bandytą”.
Sąd Okręgowy w Warszawie w pierwszej instancji stwierdził, że Lis powinna przeprosić Marosza za swoje słowa. W czwartek 14 października Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał ten nakaz, a dodatkowo przyznał powodowi 5 tys. złotych zadośćuczynienia.
Hanna Lis przeprasza Macieja Marosza
„Przepraszam za wpis z 30/05 2006 r. na Twitterze, w którym znalazło się stwierdzenie, że Maciej Marosz dopuszcza się nagannych czynów oraz za użycie epitetu pod jego adresem” – napisała w nocy z czwartku na piątek 22 października Hanna Lis. Pod jej komunikatem na Twitterze pojawiło się pytanie o osobę Marosza, a nieco dalej jeszcze jeden wpis, który jednak później zniknął. Możliwe, że miało to związek z prośbą dziennikarki.
„Nie róbcie proszę tym kreaturom i ich wypocinom reklamy. Nie tego (ich „książki”) dotyczyła sprawa w sądzie. Paradoksalnie to ja byłam pozwaną. Niestety nie stać mnie było na to, aby ich pozwać. Pracuję na to, aby kiedyś móc to zrobić” – podkreślała Lis.
twitterCzytaj też:
„Znajdę i potnę jej twarz nożem”, „Ty telewizyjny kur********”. Hanna Lis opublikowała wiadomości od hejterów