Włodzimierz Cimoszewicz krytykował postępowanie Komisji Europejskiej i jej szefowej. Przypomnijmy, że Ursula von der Leyen po szczycie Rady Europejskiej dała sygnał, że KE wstrzyma się z zastosowaniem mechanizmu warunkowości, czyli uzależnienia wypłaty funduszy na odbudowę po pandemii od przestrzegania praworządności. Szefowa KE powiedziała, że zgodnie z obietnicą dana Polsce i Węgrom – nie podejmie decyzji o zawieszeniu lub odebraniu funduszy do czasu wyroku TSUE w sprawie zgodności z unijnym prawem tego mechanizmu. – Środki nie zostaną podjęte, ale możemy wysłać listy z prośbą o informacje z pytaniami, które muszą być zasadne – zaznaczyła szefowa KE.
Cimoszewicz: KE łamie prawo
Komentując przebieg ostatnich wydarzeń Włodzimierz Cimoszewicz przypomniał, że szef PE zlecił przygotowanie pozwu przeciwko KE, gdyby ta nie wykonywała dalej swoich obowiązków. – Dowcip polega na tym, że według traktatów Komisja jest ich strażnikiem. I jeśli one są naruszane, a Komisja jest o tym przecież przekonana, bo Ursula von der Leyen mówi, co powinno być zmienione, to KE powinna podejmować takie działania, co do których ma instrumenty. Ma ten instrument, a się nim nie chce posłużyć – wskazał Cimoszewicz. Dopytywany, czy szefowa KE łamie prawo, zawiązując dżentelmeńską umowę z Morawieckim, europoseł odparł: „Tak, oczywiście”.
– Komisja nie miała prawa podejmować tego typu zobowiązań – stwierdził Cimoszewicz. Dodał, że takie deklaracje mogli składać szefowie niektórych państw w trakcie grudniowego szczytu. – Szefowie rządów mogli obiecywać panu Morawieckiemu różne rzeczy. Natomiast Komisja Europejska ma prawny obowiązek realizowania prawa. Jeśli tego nie robi, łamie prawo, tak – potwierdził.
Czytaj też:
Polska nie potrzebuje pieniędzy z Funduszu Odbudowy? Kontrowersyjny pomysł Kowalskiego