Czynników, które przynajmniej teoretycznie wpłynęły na rozstanie Legii z Michniewiczem jest mnóstwo i lawirując wśród nich łatwo się pogubić. Dość wygodnym punktem wyjścia są za to ostatnie wyniki zespołu, zwłaszcza te ligowe. Powiedzieć, że Wojskowi rozczarowywali w Ekstraklasie, to jak nie powiedzieć nic.
Ekstraklasa. Lista wstydu Legii Warszawa
Radomiak, Wisła Kraków, Śląsk Wrocław, Raków Częstochowa, Lechia Gdańsk, Lech Poznań, Piast Gliwice – oto lista wstydu Legii z obecnego sezonu. Mistrzowie Polski odnieśli już siedem porażek, czyli prawie dwa razy więcej niż przez całe poprzednie rozgrywki, w których czterokrotnie schodzili z boiska pokonani. To samo w sobie stanowi komentarz.
Patrząc zatem na suche statystyki, wniosek nasuwa się jeden. Tak, trzeba było podjąć drastyczne kroki. – Jeśli sprawdzimy bilans warszawian w lidze, to Michniewicz i tak długo się utrzymał na stanowisku – mówi nam Piotr Kamieniecki, dziennikarz portalu sport.tvp.pl, który od ponad dekady zajmuje się stołecznym klubem. – Uważam, że Dariusz Mioduski akurat w tym wypadku wykazał się cierpliwością. Trener dostał szansę na wyciągnięcie drużyny z kryzysu, ale nie dał rady – wtóruje mu Adam Dawidziuk, obecnie redaktor serwisu legia.net, a wcześniej pracownik Legii.
– Zarówno szkoleniowiec, jak i jego agent zrozumieli tę decyzję i przyjęli ją na spokojnie – mówi drugi z naszych rozmówców, zapytany o słuszność zwolnienia Michniewicza.
Dlaczego w Lidze Europy szło dobrze, a w Ekstraklasie nie?
Trenera nie obroniły nawet najlepsze wyniki od lat, osiągane na arenie międzynarodowej. Samo dojście do fazy grupowej europejskiego pucharu to coś, co Wojskowym nie udało się od sezonu 2016/17. A przecież już w niej Legia pokonała Spartak Moskwa oraz Leicester City i pomimo sromotnej porażki z Napoli w trzeciej kolejce wciąż zajmuje pierwsze miejsce w tabeli grupy C.
– Trzeba się zastanowić, na czym polegała różnica w grze w Ekstraklasie i Lidze Europy. Dlaczego dobrej formy z pucharów nie potrafiono przełożyć na ligę? Trudno to racjonalnie wytłumaczyć – mówi nam Kamieniecki. Rzeczywiście wygląda to absurdalnie, że drużyna która potrafi pokonać znacznie silniejsze zespoły z Anglii czy Rosji, nie może potem poradzić sobie z ekipami z Wrocławia czy Radomia. Jedyne wytłumaczenie może być takie, że piłkarze przyzwyczajeni do rywalizacji na wysokim poziomie tracili motywację, aby równie mocno starać się w meczach ligowych.
– To nie Michniewicz sobie nie poradził, lecz klub – stwierdził jednak Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii, na antenie Weszło FM. Rzeczywiście bowiem trener w pewnym sensie stał się łatwym celem dla władz, a przecież nie wszystko od niego zależało.
Brak współpracy trenera z Radosławem Kucharskim
Obu naszych rozmówców zapytaliśmy zatem o to, ile do powiedzenia miał trener w kwestiach transferowych przy Łazienkowskiej. – Nic – wyznał Dawidziuk bez chwili zastanowienia.