Dyskusja toczyła się wokół przyjętej w marcu uchwały Senatu UW, w sprawie zagrożeń dla demokratycznego państwa prawnego, w której władze uczelni wyraziły zaniepokojenie, że w Polsce pojawia się niebezpieczna tendencja "do coraz szerszego posługiwania się regulacjami represyjnymi w celu sterowania życiem społecznym".
Zdaniem dziekana Wydziału Prawa UW, prof. Tadeusza Tomaszewskiego, zaniepokojenie działaniami aktualnych władz kraju podziela wielu naukowców.
"Prof. Andrzej Zoll powiedział: 'tej opcji politycznej przeszkadza zasada podziału władzy, dąży do jednolitej władzy państwowej w postaci centrum władzy nie koniecznie znajdującego się w konstytucyjnych organach państwa (..) Nowa elita uważa, że najlepiej wie czego potrzebują obywatele i decyduje jak zorganizować społeczeństwo. Totalitaryzm nie zawsze sprowadza się do obozów koncentracyjnych i trzymania za twarz. Państwo opiekuńcze też jest pewną łagodną formą totalitaryzmu'" - zacytował Tomaszewski.
Dodał, że poważnym problemem jest też jakość prawa. Jego zdaniem tzw. ustawa lustracyjna zawiera wiele błędów legislacyjnych, co powoduje, że jej zastosowanie w praktyce będzie się wiązało z wieloma problemami.
Zdaniem rzecznika praw obywatelskich, Janusza Kochanowskiego, niektóre przepisy ustawy są niezgodne z konstytucją, dlatego wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o ich uchylenie. Kochanowski zaprzeczył, jakoby opowiedział się przeciwko lustracji naukowców i dziennikarzy. Według niego, przedstawiciele obu tych zawodów powinni zostać poddani lustracji z uwagi na funkcję społeczną jaką sprawują.
"Występuję przeciwko sankcji, a mianowicie pozbawieniu kogoś prawa do publikacji. To jest absolutnie niedopuszczalne. Chcemy wiedzieć kto, kiedy i w jakim zakresie współpracował, ale to nie powinno mieć żadnego wpływu na jego prawa do publikacji" - podkreślił RPO.
Dodał, że prawo do publikowania jest zagwarantowane w konstytucji i należy do praw człowieka. Nie wolno, jego zdaniem, karać kogoś pozbawieniem praw człowieka, nawet jeśli popełnił on wcześniej przestępstwa przeciwko tym prawom. W przypadku uczonych nie można, według niego, zastosować też kary pozbawienia praw prowadzenia badań naukowych, ponieważ swoboda badań naukowych także jest zagwarantowana w konstytucji.
Także zdaniem prof. Karola Modzelewskiego, ustawa w obecnym kształcie łamie zasadę wolności badań naukowych a także zagwarantowaną ustawowo autonomię uczelni.
"W ustawie lustracyjnej zawarte zostały przepisy represyjne, które obie te zasady w sposób dramatyczny łamią" - podkreślił prof. Modzelewski. Wyjaśnił, że chodzi mu o normę, która "zmusza samorządne władze polskich uczelni, żeby w trybie natychmiastowym i bez postępowania sądowego, zwalniały z pracy tych, którzy (...) nie złożą oświadczenia lustracyjnego - i pilnowały, aby przez 10 lat nie zostali oni zatrudnieni".
Dziekan Tadeusz Tomaszewski dodał, że trudności dla funkcjonowania prawa w Polsce rodzi nie tylko tzw. ustawa lustracyjna, ale i inne akty prawne, które powstają w pośpiechu i zbyt szybko są wprowadzane w życie.
Jako przykład niedobrych praktyk przy uchwalaniu prawa Tomaszewski podał ustawę o radiofonii i telewizji. "Niektóre przepisy tej ustawy zaczęły obowiązywać w dniu ogłoszenia tej ustawy. Nie było żadnego czasu na to, żeby ta ustawa była rozpatrzona i sprawdzona czy jest zgodna z konstytucją. Skutek był taki, że Trybunał Konstytucyjny uchylił część tych przepisów, kiedy już obowiązywały" - powiedział.
"Prawo jest źle stanowione, niechlujnie, bez troski. Nam prawnikom - i myślę, że całemu uniwersytetowi - zależy na tym, żeby to prawo było takie, żebyśmy się go nie wstydzili i mogli je stosować" - dodał.
Z argumentacją Tomaszewskiego nie zgodził się wicepremier Dorn.
"Miałem nadzieję na rzeczową argumentację, niestety, z niczym takim się nie spotkałem. Spotkałem się z odniesieniami do stwierdzeń i opinii, czyli dziekan zastosował tzw. argumentację z autorytetu. Dziwi mnie to, ponieważ jest to jeszcze przednowożytna forma prowadzenia debaty naukowej. Już nawet św. Tomasz pisał, że jest to argument słaby i należy go stosować tylko jeśli nie ma innej możliwości" - mówił Dorn.
Według niego, nie ma racjonalnych przesłanek, które kazałyby obawiać się o przyszłość demokracji czy państwa prawa w Polsce.
Dorn pytany, czy dyskusja na temat lustracji środowisk akademickich nie powinna się była odbyć przed uchwaleniem ustawy lustracyjnej, przyznał, że lepiej by było gdyby takie rozmowy były prowadzone wcześniej. Nie wykluczył jednak, że uwagi środowisk akademickich przydadzą się przy konstruowaniu ewentualnej nowelizacji ustawy, jeżeli zakwestionuje ją Trybunał Konstytucyjny.
"Przy różnych sympatiach i antypatiach, pól do realnej współpracy w modernizacji Polski, we wspólnym staraniu, aby w tym wyścigu narodów Polska wypadła jak najlepiej, nam nie zabraknie" - powiedział Dorn na zakończenie debaty.
Podobną deklarację złożyła rektor UW, prof. Katarzyna Chałasińska- Macukow. "Środowisko akademickie ma to do siebie, że bardzo często odbywają się tu debaty. To była jedna z lepszych i ciekawszych debat i bardzo emocjonalna. Rzeczywiście nam zależało na tym, żeby przedstawić premierowi dlaczego my się niepokoimy. Usłyszeliśmy, że (...) pan premier obiecuje i my ze swojej strony też obiecujemy, że wykorzystamy wszystkie możliwości, żebyśmy wszyscy działali i wykorzystywali tę koniunkturę, która w tej chwili jest, dla Polski" - powiedziała rektor.
Przed rozpoczęciem spotkania pod bramą UW swoje poparcie dla lustracji na uczelniach manifestowało kilkunastu studentów Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
ab, pap