Marsz Niepodległości wyruszył po raz pierwszy w 2010 r., a jego kolejne edycje, przynosząc mnóstwo kontrowersji, coraz bardziej zrastały się z listopadowym świętem. Dziś wydarzenie pozostaje właściwie bez konkurencji, bo władze, choć mu nieprzychylne, podobnie jak przed laty abdykują i nie przygotowują żadnej sensownej alternatywy świętowania.
Wypadki, które opisujemy, jasno wskazują, że pozostawiona sama sobie impreza, zbyt często wymyka się spod kontroli i jej tegoroczna edycja może przynieść znane z poprzednich lat, niechlubne obrazki.
Zanim w 2010 r. Marsz Niepodległości przybrał bardziej zorganizowaną i masową formę, w Warszawie spotykało się co roku 11 listopada od kilkudziesięciu do kilkuset narodowców. Skala i znaczenie wydarzenia ich nie satysfakcjonowały i stąd m.in. decyzja o zorganizowaniu czegoś z większym rozmachem. Przed jedenastoma laty zawiązał się komitet poparcia Marszu Niepodległości, a jego skład z dzisiejszej perspektywy może nieco zaskakiwać. Znaleźli się w nim Paweł Kukiz, ideolog Radia Maryja prof. Jerzy Robert Nowak, były europoseł LPR Maciej Giertych, Jan Pospieszalski, Rafał Ziemkiewicz, prof. Jan Żaryn z IPN, Janusz Korwin-Mikke, skompromitowany później poseł PiS Stanisław Pięta i Artur Zawisza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.