Informacja o rozmowie telefonicznej kanclerz Niemiec z prezydentem Rosji pojawiła się na oficjalnej stronie Kremla. Poinformował o niej także rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Oba komunikaty prezentują to wydarzenie w innym świetle. Z tweeta biura prasowego Angeli Merkel dowiadujemy się, że kanclerz rozmawiała z Putinem o „sytuacji na granicy białorusko-polskiej. „Podkreśliła, że instrumentalizacja migrantów przez reżim białoruski jest nieludzka i niedopuszczalna i zwróciła się do prezydenta Putina o wpłynięcie (na tę sytuację – red.)” - dowiadujemy się z komunikatu Seiberta.
Kreml o rozmowie Putina z Merkel
Nieco inne światło na rozmowę rzuca oficjalna notka na kremlowskiej stronie. Podkreślono w niej, że rozmowa odbyła się z inicjatywy niemieckiej polityk, a przywódcy wyrazili „zaniepokojenie konsekwencjami humanitarnymi kryzysu migracyjnego”. Służby prasowe Kremla dały też do zrozumienia, że niemiecka kanclerz została odesłana do Alaksandra Łukaszenki. „Rosyjski prezydent zaproponował omówienie wynikłych problemów z bezpośrednich kontaktach z przedstawicielami państw – członków Unii Europejskiej i z Mińskiem” – czytamy w depeszy. Putin i Merkel mieli umówić się na kolejne rozmowy z tej sprawie.
Szefowa KE o nowych sankcjach
Na kryzys na granicy polsko-białoruskiej reagują unijni politycy. W środę do Polski przyjechał szef Rady Europejskiej Charles Michel, który spotkał się z premierem Mateuszem Morawieckim. Tego samego dnia szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen po rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem poinformowała o planach wobec białoruskiego reżimu. Jak zdradziła – nowe sankcje nałożą zarówno Stany Zjednoczone jak i UE. – Z tego co wiem, sankcje USA będą na początku grudnia. Sankcje UE będą skierowane wobec firm. Ważne, żeby reżim Łukaszenki zrozumiał, że takie zachowanie ma swoją cenę – mówiła. Nie wykluczyła też kar wobec linii lotniczych, które biorą udział w transporcie cudzoziemców wykorzystywanych przez reżim Łukaszenki do wywierania presji na granicach.
Ursula von der Leyen zaznaczyła, że sytuacja na granicy z Białorusią to nie kryzys migracyjny, ale „próba destabilizacji sąsiadów Białorusi”. – Podzielamy z prezydentem Bidenem pogląd, że kryzys na granicy z Białorusią jest skutkiem ataku autorytarnego reżimu – wskazała.