Po ujawnieniu tzw. taśm Gudzowatego, na których Józef Oleksy w dosadnych słowach skrytykował znajomych z SLD, były premier został bez partii i bez kolegów. Zapowiadał jednak, że nie wycofa się na zawsze z życia publicznego. Ale dziennik dowiedział się, że Oleksy zamierza jednak odpocząć od polityki i już w maju ma wyjechać za granicę. Dostał kilka propozycji pracy i zamierza z nich skorzystać.
Oferty złożyło Oleksemu kilka uczelni, na których miałby prowadzić wykłady o prowadzeniu polityki w Europie Wschodniej. Dwie już odrzucił. "Propozycja z Kalifornii i z uniwersytetu w Niemczech są nieaktualne" - zdradza Józef Oleksy.
Nad jakimi więc się pan zastanawia? - dopytuje gazeta. "Nie mogę powiedzieć" - ucina. "Na pewno nie krócej niż na rok. W tej chwili trwają negocjacje między uczelnią a mną i obowiązuje mnie ścisła tajemnica" - mówi.
Z informacji "Metra" wynika, że kierunek, który poważnie rozważa Oleksy to Stany Zjednoczone.
Czy w kraju ktoś będzie za nim tęsknił? "Nic go tu nie trzyma. Niech jedzie" - mówi Jerzy Szmajdziński z SLD. Szef Sojuszu Wojciech Olejniczak: "Nawet mnie to nie interesuje".
Jednak - przypomina "Metro" - zanim Oleksy podejmie decyzję, dokąd jechać, 7 maja musi stawić się przed bankową komisją śledczą. Już dostał wezwanie. "Pojawię się przed nią. Mojego wyjazdu nie należy traktować jako ucieczki przed problemami, które sam sobie narobiłem" - podkreśla.